Archive for maja 2010

Cuda i dziwy

Dochodzę do wniosku, że zabrałem się za podsumowanie maja nieco za wcześnie. Dlatego postanowiłem zamieścić tą oto krótką erratę.

"Sto pięćdziesiąt lub więcej ich jest..."

Panie i panowie po 14 latach od wydania pierwszej gry o pokemonach znamy ich już pół tysiąca. Tym razem zespół Nintendo opublikował nazwy i wygląd dwóch nowych legend, które będziemy mogli złapać w Pokemon Black i Pokemon White. Oto one:


W internecie trwają spekulacje, czy będą one przedstawicielami dobrych i prawych oraz sił ciemności, czy też będą one miały władze nad dniem i nocą. Ja mam nadzieję, że jednak to pierwsze.

W maju jak w raju, ale czy na pewno?

Kolejny miesiąc roku 2010 zbliża się do końca. Tradycyjnie więc postanowiłem podzielić się z Wami moimi przemyśleniami, na temat tego, co wywarło na mnie największe wrażenie, na ryku komiksu, animacji i gier.

Mucha vs. Egmont (?)

Przyznam, że Mucha Comics staje się powoli moim ulubionym wydawnictwem. Po Marvels i Avengers, postanowili wydać Ironmana o podtytule Pięć koszmarów. Data premiery nie jest przypadkowa, gdyż przecież niedawno wszedł do kin Ironman 2. Mucha zagrała tu trochę Egmontowi na nosie, ponieważ to właśnie to wydawnictwo atakowało nas premierami komiksów, które były adaptowane jako filmy kinowe (tak było m.in. w przypadku: 300, czy Sin City). Egmont nie pozostaje jednak dłużny i konsekwentnie wydaje kolejne komiksy o superbohaterach tym razem jest to: Batman. Co się stało z zamaskowanym Krzyżowcem Nila Gaimana (Sandman). Oba wydawnictwa stawiają na wysoką jakość (to na plus) oraz wysoką (niestety) cenę.

Styl mangowy. Pro i kontra.

Post ten dedykuję mojemu przyjacielowi Pitowi, podobieństwo do ksywy głównego antagonisty Myszki Miki, Czarnego Piotrusia jest zbieżne, który ma opory co do mang. Kolega ten jest wielkim miłośnikiem twórczości Neila Gaimana, również jego komiksów. Odpycha go jednak tak zwany "mangowy styl", tak więc nie ma zamiaru rozszerzać swoich komiksowych horyzontów na mangi. W ten sposób stracił min.: genialny Eden Hirokiego Endo.

Aby odpowiedzieć na pytanie: "czy istnieje coś takiego jak styl mangowy?", należy najpierw zadać pytanie "czym jest manga?". Pytanie to zostało sformułowane jeszcze przed stworzeniem w Polsce fandomu0 mangi i anime, gdy Mr. Root, ojciec tegoż fandomu, usłyszał w Londynie zdanie: Hey man, manga videos are cool! i kupił swoje pierwsze anime. Początkowo odpowiedź na to pytanie nie była jednak tak bardzo istotna, jednak z czasem, po wyemitowaniu w Polsacie Sailor Moon i Dragon Balla w RTL7, fani odczuli potrzebę zjednoczenia się. W tym celu potrzebowali czegoś konkretnego. Potrzebowali odpowiedzi na pytanie: "Czym, tak naprawdę, jest manga?".

Według ankiety przeprowadzonej w lipcu 2006 na portalu anime.com.pl komiks jest mangą jeśli: jest rysowany przez Japończyka (40,26%), został wydany w Japonii (24,92%) , czyta się go od prawej do lewej, autor nazywa go mangą (po 10,86%) i na koniec to co nas najbardziej interesuje, czyli: ma mangową kreskę (45,69%)1. Jak widać większość ankietowanych podało odpowiedź: jest narysowany mangowym stylem.

Pytanie o styl mangowy pojawiło się około roku 2004, gdy na łamach Mangazynu pojawił się artykuł o koreańskiej mandze, a wydawnictwo Kasen wydało Island stworzony przez dwóch Koreańczyków In-Wan Younga i Kyung-Il Yanga. Nazwanie tego dzieła mangą, spotkało się z dużymi protestami fanów. Które doprowadziły do tego, iż bardzo szybko, w polskim fandomie pojawiły się określenia: manhwa, dla komiksów koreańskich i manhua, dla komiksów z Chin i Tajwanu. Także wtedy pojawiła się teoria, że prawdziwą mangę mogą stworzyć tylko i wyłącznie Japończycy.


Może na Ziemi, może w przyszłości... . Recenzja Blame!

Wygońcie rodziców i rodzeństwo z domu. Zaparzcie sobie dużo, dobrej kawy. Włączcie jakąś cichą, spokojną muzyczkę. Dziewczynie zaś (lub chłopakowi, jak kto woli) powiedzcie, że wyjeżdżacie do Timbuktu, albo gdzie indziej i zagłębcie się w lekturze. Wierzcie mi, że znikniecie na wiele, wiele godzin. Kumple, zaś najprawdopodobniej, zaczną Was szukać.

Tsutomu Nihei to artysta niezwykły. Swoją przygodę z rysowaniem rozpoczął w Stanach Zjednoczonych. Nie, nie rysował komiksów. Był architektem. Właśnie w ten sposób postanowił zarabiać na życie. Jednak po roku zrezygnował. Chciał być bardziej niezależny. Chciał tworzyć w taki sposób w jaki on chce. Zaczął, więc rysować komiksy. W 1998 roku zadebiutował w magazynie Afternon. To co stworzył zaskoczyło wszystkich.

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -