UWAGA! SPOJLER!
Czytając kolejny, trzeci już tom serii The Breaker, odniosłem wrażenie, że autorzy wreszcie zdecydowali się w jakim kierunku ma ona iść. Wątki zaczynają się wreszcie rozwijać, a tajemnice odsłaniać.
Po zażyciu panaceum Il-wol w ciele Shi-woo, zaczynają zachodzić rewolucyjne zmiany. I nie chodzi tu o taką rewolucję jaką ma się po zjedzeniu nieświeżej ryby, czy kalarepy. Temperatura ciała naszego bohatera powoli, lecz nieustannie wzrasta. Do tego jago ki zaczyna szaleć. W opanowaniu tego stanu nie pomagają mu tabuny pięknych kobiet przechadzających się po korytarzach Szkoły Dziewięciu Smoków. Nie pomaga to również jego mistrzowi, który po ostatniej walce nie ma dość mocy, aby pomóc młodemu adeptowi.
Fabuła w trzecim tomie The Breaker wreszcie się zdecydowała i zaczęła zmierzać w jakimś konkretnym kierunku. Okazuje się, że wydarzenia z ostatniego tomu komiksu nie były jedynie nic nie znaczącym epizodem w życiu bohaterów, ale czymś co miało zainicjować dość istotnie wydarzenia. Kradzież panaceum i zabicie jednego z członków Murim, spowodowały, że palce tej organizacji coraz mocniej zaciskają się wokół szyj naszych bohaterów. Wzrosła również rola seksownej higienistki, która przestała być jedynie obiektem "cyckowych" żartów autorów tej opowieści. Okazuje się, że ma ona swoje własne plany, a jej zbliżenie się do Dziewięciogłowego Smoka, miało jej tylko ułatwić ich realizację.