Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 6 kwi 2010

Dragon Ball to dla recenzentów temat niezwykle niewdzięczny. W Polsce, ale nie tylko tu, jest to tytuł kultowy. Fani na jego temat, wiedzą niemal wszystko, niektórzy wręcz go cytują i potrafią wyłapać najmniejsze, nawet, różnice, pomiędzy serialem, a komiksem. Ja jednak, mimo, iż jestem początkującym recenzentem, postanowiłem się z tym tytułem zmierzyć.

W naszym kraju na wzmiankę o nowym Dragon Ballu, wielu fanów mocno się nakręciło. Najczęściej pojawiający się pytaniem było: "Czy jest to, kolejna, po DB GT, kontynuacja?". Wielu zapewne pamięta, co się działo, gdy w internecie pojawiły się pierwsze wzmianki o Dragon Ballu AF (Od razu powiem, że coś takiego nie istnieje i nigdy istnieć nie będzie. Pierwsza informacja o tym tytule pojawiły się pierwszego kwietnia. Nie wiele osób zwróciło na to uwagę i naprawdę wielka cześć świata się na to nabrała. Klucz do rozwiązania zagadki zawarty, był jednak w tytule AF, czyli April Fool's (pol. Prima Aprilis)). Tu zagadka, została jednak szybko rozwiązana. DB K jest zremasterowaną wersją kultowej zetki. Na czym polegają zmiany? Czytajcie dalej.

Pierwsze co rzuca się w oczy to: całkowicie nowe opening i ending. Zostały one wykonane naprawdę świetnie. Nagrano zupełnie nowe piosenki Dragon Soul (opening) i Yeah! Break! Care! Break! (ending). Graficznie, również, nie można się do niczego przyczepić. Co ciekawe Dragon Ball jest jednym z niewielu anime do którego specjalnie nagrywa się czołówki. To właśnie dlatego słuchając piosenek z DBK można natknąć się na Kamehameha, czy też Genki Dama. Poniżej opening... grany na pianie, przez polskiego fana.



Kolejną rzeczą, która rzuca się w oczy jest poprawa strony graficznej serii. Pozostawiono stare klatki, ale zostały one pomalowane na nowo. W pierwszych odcinkach trudno to zaważyć, gdyż pomalowano je niemal, że dokładnie tak samo, jak to było w standardzie, niemal, że dokładnie, dwadzieścia lat temu. Jedyna różnica polega na tym, że kolory są o wiele wyraźniejsze niż te, które znamy między innymi z fal telewizji RTL7. Im więcej jednak odcinków obejrzymy, tym więcej będzie, klatek kolorowanych na modłę XXI wieku. Są to jednak pojedyncze klatki, które atakują nas znienacka i powodują, że przeszkadza to nieco w oglądaniu.

Muzycznie jest średnio. Nowe piosenki wpadają w ucho, jednak to co słyszymy podczas oglądania serii to to samo co słyszeliśmy dwadzieścia lat temu (czy tez co Japończycy słyszeli dwadzieścia lat temu). Wszystkie dźwięki nagrano na nowo. Dla nowego widza może to być jednak za mało. Głosów bohaterom serii użyczyli Ci sami ludzie, którzy użyczyli ich dwadzieścia lat temu. Jeżeli jednak osoba, która podkładała głos w zetce nie dożyła dzisiejszych czasów (tak było min. w przypadku Dende) została ona zastąpiona, przez inną o podobnym głosie (dop. red.- rzecz jasna żywą :P).

Twórcy, a także sam Akira Torijama ojciec Dragon Balla, postanowili, że skrócą serię z 291 do 100 odcinków. Można by zadać pytanie "Jak oni chcą tego dokonać?". Otóż bardzo łatwo. Pamiętamy, przecież jak wojownicy potrafili gapić się na siebie przez trzy odcinki. W nowym DB takich scen już nie uświadczymy. Przez taki zabieg, seria jest dużo wierniejszą adaptacją komiksu, niż DBZ. Podarowano sobie, również dużą cześć filerów (wątków, których nie ma w komiksie) (które są zmorą np. w Naruto), jednak nie wszystkich.


Anime opowiada o Saiyańskim wojowniku Songoku, który, jako małe dziecko, zostaje wysłany na na planetę Ziemia... . Fabuła nie uległa, więc zmianie, nadal jest to jedna wielka gupizna, nad którą nie ma sensu dalej się rozwodzić. Toriyama w wielu wywiadach był pytany o te rzucające się wręcz w oczy niedociągnięcia. Mistrz nieustannie odpowiadał: "Tak ma być, bo tak to wymyśliłem", tak więc zostawmy tę kwestię. Co więc zadecydowało o popularności serii? Akcja, akcja i jeszcze raz akcja.

Dragon Ball jest jedną z najpopularniejszych serii na w Polsce i na świecie. Świadczą o tym dwie rzeczy. Po pierwsze, wciąż zajmuje on wysokie pozycje na prywatnych portalach kreskówkowych. Po drugie, mimo iż, nieistniejący już, niestety, magazyn o mandze i anime Kawaii, napisał już naprawdę wszystko co się dało o Dragon Ballu, redakcja nadal otrzymywała listy rozpoczynające się od słów: "Droga redakcjo! czy napiszecie coś jeszcze o Dragon Ballu... ?".





Postscriptum

Openingi i endingi w serii, prócz tego, że są nagrywane specjalnie dla niej to jeszcze są nagrywane cały czas przez tego samego człowieka.

Prócz tego co zamieściłem powyżej na You Tubie, można znaleźć openingi i endingi w bardzo rożnych aranżacjach. Na przykład w wersji na gitarę elektryczną.




Wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o Dragon Ballu odsyłam do audycji ZSYP, którą można pobrać tutaj.

W następnym odcinku czas na mangę: Blame!

Źródła:
- Kawaii 100% Dragon Ball
- audycja ZSYP

{ 4 komentarze Dołącz do dyskusji i podziel się swoją opinią }

  1. Podoba mi się ta nowa wersja, bo jestem z pokolenia, które wychowało się na Dragon Ballu i tak fajnie zobaczyć znowu tych samych przekozaczonych w każdym szczególe kolesi :P (najbardziej mnie zawsze zastanawiało to czy jak się dużo ćwiczy to naprawdę skóra staje się taka twarda że głazy się na ich głowach rozbijają^^). A jeśli chodzi o muzykę to strasznie przypomina mi wejściówkę z DB GT. Melodia jest prawie identyczna, tylko trochę inna tonacja i szybkość.
    Ale jak dla mnie fajne odnowienie starego hiciora!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że napisałeś o aranżacji muzyki na gitarę elektryczną - tego się nie spodziewałem :) odnajdę tabulaturę i się nauczę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Polscy fani wręcz wychowali się na Dragon Ballu, drogi Kubku, mówi się wręcz o pokoleniu wychowanym na tym anime. Muza, rzeczywiście podobna, choć wcześniej nie zwróciłem na to uwagi.
    Radku, chętnie wysłucham twojej aranżacji Dragon Soula.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądam z bracholem na bieżąco Kaia i mam mieszane uczucia, tzn zawsze byłem fanem DB, ale z wiekiem człowiek zwraca uwagę na rzeczy, które go wcześniej nie interesowały. Najbardziej zastanawia mnie fakt, że mimo wyciętych nudnych powtarzających się scen , nadal mam wrażenie, że jest ich za dużo, no i niestety płytkość tego anime jest porażająca, jedyne co warto oglądać to sceny walki - to jest jakieś 40% odcinka :P

    OdpowiedzUsuń

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -