Archive for maja 2012

Świt super bohaterów. Recenzja filmu The Avengers

Projekt The Avengers ruszył oficjalnie 14 kwietnia 2008 roku, kiedy to swoją światową premierę miał film Ironman z Robertem Downey Jr. w roli głównej. Po nim przyszła kolej na opowieści o przygodach Hulka, Thora i Kapitana Ameryki. Wreszcie w 2012 roku włodarze Marvela umieścili ich wszystkich w jednym filmie. Sam pomysł przypadł mi do gustu. Jednak jako antyfan ekranizacji komiksów, obawiałem się, że umieszczenie takiej ilości superbohaterów (a przecież mieli do nich dołączyć jeszcze Hawkeye i Czarna Wdowa) w jednej dwugodzinnej opowieści może się, po prostu, nie udać. Mimo wszystko postanowiłem zaryzykować i udałem się do kina. W jakim nastroju (i kiedy) z niego wyszedłem? Czytajcie dalej, a się przekonacie.

Drogie Panie, nie dajcie się zwieść on jest tym ZŁYM!
Badania nad kosmiczną kostką- Tesseract'em, prowadzone przez prof. Erik'a Selvig'a (Stellan Skarsgård) zwerbowanego przez S.H.I.E.L.D., po wydarzeniach z Thora, potwierdziły tezę, że może być ona użyta do rozwiązania problemu niedoboru energii na Ziemi. Kolejne eksperymenty wykazały, że kosmiczny artefakt jest nie tylko niezwykle wydajną baterią, ale również bramą do innego świata. Niestety, Ziemianie uzmysłowili sobie ten fakt, nieco zbyt późno. Chwilę po dokonaniu odkrycia portal się aktywował i przed zdziwionymi naukowcami zmaterializował się bóg oszustwa Loki (Tom Hiddleston), który po krótkiej walce przechwytuje kostkę i oddala się, wraz z nią, w nieznanym nikomu kierunku. Wydarzenie to sprawia, że głównodowodzący Tarczy, Nick Furry (Samuel L. Jackson) postanowiła stworzyć grupę szturmową złożoną z jednostek wybitnych. Tak oto w życie wchodzi projekt Mściciele.

Nie wszystko jest tym czym się zdaje. Recenzja anime Nisemonogatari.

Bakemonogatari był jednym z tych seriali, który podzielił fanów japońskiej animacji. Wielu wskazywało, że jest to anime przegadane, bardziej koncentrujące się na biustach bohaterek niż na, bądź co bądź, ciekawie zawiązanej fabule. Inni chwalili autorów za odważną zabawę animacją, będącą małą rewolucją, na skostniałym rynku anime. Wszyscy jednak podkreślali, że jest to seria którą należy znać, choćby po to, aby wyrobić sobie własne zdanie. Nic więc dziwnego, że animatorzy ze studia SHAFT postanowili pójść za ciosem i podjęli się kontynuacji tego dzieła. 

(podobnie jak w przypadku recenzji Bakemonogatari, towarzyszyć mi będzie moje alter ego (A.E.))

Tsukihi i Karen
dwie nowe dziewczyny do kolekcji

J.P. Historia w Nisemonogatari zaczyna się w chwili, gdy główny bohater serii Koyomi Araragi, budzi się  w opuszczonej szkole. W tej dawnej świątyni nauki, do niedawna rezydował specjalista od nadprzyrodzonych stworzeń Meme Oshino, który swego czasu pomagał chłopakowi w wypędzaniu demonów z ciał ponętnych dziewcząt.
A.E. Oh, jaka szkoda. Jakby co, to ja mogę go zastąpić.
J.P. Po dokładniejszych oględzinach miejsca swojego zniewolenia, nasz ex-wampir dochodzi do zaskakującego wniosku. Otóż okazuje się, że jest on przypięty kajdankami do stery krzeseł i szkolnych ław, a całej tej scenie przygląda się jego dziewczyna, Hitagi Senjougahara. Adeptka szkoły przybory-biurowe-ryo, która oznajmia, że będzie go tu więzić dopóki...
A.E. Zawsze wiedziałem, że ta dziewczyna, prędzej czy później zaproponuje takie zabawy.
J.P. ... dopóki miasta nie opuści niejaki Deishū Kaiki, który jako pierwszy podjął się zadania wypędzenia z jej ciała nawiedzającego ją ducha. Jak wszyscy wiemy, misja ta zakończyła się fiaskiem, jednak przedtem niedomorosły łapiduch, doprowadził do rozpadu rodziny Hitagi. Teraz, gdy znów się pojawił, dziewczyna pragnie się zemścić. 
A.E. Bardzo rozsądnie.
J.P. Znając jednak szlachetny sposób myślenia swojego chłopaka, postanowiła przedtem go uwięzić, aby nie wchodził jej w drogę. Teraz przed Araragi'm stoi naprawdę trudne zadanie. Po pierwsze, musi on przekonać swoją demoniczną dziewczynę, że jest w stanie jej pomóc. Po drugie nie dopuścić do zbytniego uszkodzenia Kaiki'ego. Po trzecie, jak by tego było mało, wszystko wskazuje na to, że w całą tę sprawę zamieszane są Ogniste Siostry, prywatnie (a jakże!) siostry głównego bohatera, które dość mocno podpadły tajemniczemu egzorcyście.

Pierwsze wrażenia #6- Pocky (czekoladowe)

Każdy człowiek niezależnie od tego gdzie mieszka, lubi dobrze zjeść. Problem jednak w tym, że różne szerokości geograficzne oferują różne okazy fauny i flory, które po wrzuceniu do garnka w przypadkowej kolejności tworzą tzw. potrawy. Niektóre z owych tworów, są tak popularne, że uzyskują status "narodowych" i stają się chlubą ludzi, którzy mają najłatwiejszy dostęp do tworzących je składników. Właśnie w ten sposób powstały: francuski crème brûlée, chińskie lap cheong czy tureckie köfte. Czy jednak któreś z nich możne liczyć na taką reklamę?

Mmmmniam...

Spiderman nocy letniej. Recenzja animacji The Spectacular Spider-man

Spiderman był jedną z tych postaci, obok Kaczora Donalda i Asterixa, które sprawiły, że zacząłem interesować się komiksem. Wszystko zaczęło się od serialu, który w latach '90 emitowała telewizyjna dwójka. Potem były komiksy TM-Semic, które pożyczałem od kumpli. Dziś na mojej półce, na honorowym miejscu, stoją dwa tomy Essentiali od Mandragory z przygodami ścianołaza. Paradoksalnie, ze Spajdim wiążą się także moje najgorsze wspomnienia związane z komiksem, czyli beznadziejna trylogia Sama Raimiego, która sprawiła, że przez długi czas trzymałem się z dala od ekranizacji komiksów.  

Twój przyjacielski pająk z sąsiedztwa
Gdy po raz pierwszy zobaczyłem projekty postaci do najnowszego pajęczego projektu, pomyślałem sobie: "Boże! Znowu to zrobili. Czy naprawdę nie można zrobić porządnej, niekomiksowej serii o pająku?!". Zniesmaczony, nie zadałem sobie nawet trudu, aby zapoznać się z tą serią. Przełom nastąpił podczas prelekcji Z kadru w kadr, Igora Paszkowskiego, na którym miałem zaszczyt uczestniczyć podczas Pyrkonu. Prelegent  mocno zachwalał animację. No właśnie, animację, nie projekty postaci. Co do których był ze mną zgodny, są kiepskie (ciocia May bardziej przypomina nastolatkę, niż kobietę w podeszłym wieku, przez co wielu, przez pierwsze kilka odcinków, myli ją z Gwen Stacy). Kojarzą się one z durnymi kreskówkami rodem z Cartoon Network, którymi nie warto zawracać sobie głowy. Do tego, ich wtórność powoduje, że po obejrzeniu jednej serii, wiemy niemal dokładnie, czego można spodziewać się po kolejnych. W przypadku The Spectacular Spiderman sytuacja przedstawia się jednak nieco inaczej. Oszczędne projekty Sean'a Galloway'a, umożliwiły twórcom serialu stworzenie większej ilości klatek, a co za tym idzie sprawić, aby to co dzieje się na ekranie, było dużo dynamiczniejsze. Nie uświadczymy tutaj scen będących zbliżeniem na twarz bohatera z poruszającymi się ustami i resztą stojącą w bezruchu. W zamian za to ujrzymy dynamiczne walki, które, są przecież kwintesencją serii o superbohaterach.

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -