Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 20 kwi 2014

Od prawie pięćdziesięciu lat, każdej walentynkowej nocy, na jednym z pylonów Mostu Brooklińskiego pojawia się tajemnicza postać. Z jego szczytu, spogląda ona na zakochanych, którzy tego dnia, w niezmierzonych ilościach przechadzają się ulicami Nowego Yorku. Niektórzy widzą w tym zjawisku omen, bo po każdej takiej wizycie do East River spadają róże. 

Spider-Man jest postacią z wielu powodów niezwykłą. Jako pierwszy z superbohaterów rozpoczął on swoją działalność już w wieku -nastu lat. Wcześniej twórcy komiksów uważali, że heros musi być osobą, która dorosła do roli do której aspiruje. Młokos mógł co najwyżej zbierać doświadczenie jako asystent którejś ze starszych postaci. Mimo to Stan Lee postanowił zaryzykować i obsadzić jako głównego bohatera swojej nowej serii supergołowąsa. Pomysł chwycił. Czytelnicy bardzo szybko polubili postać z którą z mogli się identyfikować, bo Ścianołaz w przeciwieństwie do wielu swoich ówczesnych kolegów po fachu, zmagał się z problemami, bliskimi potencjalnemu odbiorcy jego przygód. Zdawał on na studia, stawiał pierwsze kroki w życiu zawodowym oraz poszukiwał prawdziwej miłości. Wielu twierdzi, że był to dla Petera Parkera najlepszy okres. Nic więc dziwnego, że to właśnie on został wybrany przez Jepha Loeba jako jedna z części jego "kolorowej" trylogii (lub tetralogii, patrz Czy wiesz, że... na końcu posta).

Akcja komiksu Spider-Man: Niebieski rozpoczyna się od jednej z najważniejszych historii w pajęczej sadze, a mianowicie od starcia Pająka z Green Goblinem. Był to debiut John'a Romity Sr., jako rysownika The Amazing Spider-Man (dziś przez wielu uważanego za tego który zdefiniował styl graficzny serii). Stawką tego pojedynku było zachowanie tajemnicy o tym kto kryje się pod pajęczą maską. W ostatecznym rozrachunku Spidey nie uśmiercił swojego arcywroga, ba z różnych powodów nie posłał go nawet za kratki. Konsekwencje tej decyzji miały okazać się katastrofalne, gdyż miały doprowadzić do jednej z najtragiczniejszych opowieści w pajęczym uniwersum. Nie na tym jednak skupia się akcja tego komiksu.

Los Peter'a znów postanowił z niego zakpić i jak na złość zaczął mu sprzyjać. Z nielubianego przez nikogo (poza ciocią May i wiernymi czytelnikami) mola książkowego zaczął się on przeobrażać w prawdziwą gwiazdę kampusu. Gwiazda taka potrzebowała jednak towarzyszki, która wspierałaby jej blask. Tu znowu pojawiły się schody, bo los postawił przed nim nieliche zadanie. Mianowicie musiał on wybrać pomiędzy, ognistą pięknością Mary Jane Watson, a miss uniwersytetu Gwen Stacy. Jak trudne to zadanie najlepiej obrazuje moja ulubiona scena w komiksie, a mianowicie ta w której obie panie przejmują na siebie rolę osobistych pielęgniarek Parkera. Zapewne, tak właśnie zapewne wygląda raj.

Mimo, iż ten komiks to tak naprawdę romans, nie brakuje w nim również całej plejady superłotrów wprowadzanych w myśl starej zasady: jeden zeszyt, jeden przeciwnik. Jednak różnica pomiędzy Niebieskim, a pierwowzorem z lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia polega na tym, że starcia te są ze sobą powiązane. Nie jest to jednak jedyna zmiana wprowadzona przez Loeba. W wielu miejscach pozmieniał on nieco starą historię w celu zachowania wewnętrznej spójności miniserii oraz dostosowując ją do współczesnych realiów (np.: wygląd sprzedawcy motocykli). Zresztą polski fan pajęczaka powinien część z tych zmian dość łatwo wychwycić, a to za sprawą drugiego tomu Essential Spider-Mana wydanego u nas jakiś czas temu przez Mandragorę.

Graficznie cud-miód. Tim Sale świetnie oddał realia minionej epoki posługując się przy tym stylem bardziej pasującym do plakatu, niż do komiksu. Widać to szczególnie po okładkach poszczególnych zeszytów serii. Nie mniej całość wygląda świetnie. Ciocia May ma na twarzy sieć zmarszczek, gęstszą niż warszawskie metro, Harry Osborn nie wygląda jak emo, a za M.J. i Gwen każdy z męskich czytelników oddałby duszę. Co więcej dziewczyny różnią się nie tylko charakterem, ale i stylem. Obie jednak wyglądają w swoich kreacjach naprawdę wystrzałowo. Na koniec wspomnę jeszcze, że w komiksie można znaleźć kadry będące cytatami z oryginalnych zeszytów i to nie tylko z tych na których opiera się ta miniseria.

Czytając niebieskiego Spider-Mana miałem wrażenie, że jego autor się ze mną bawi, ponieważ przedstawia mi historię, której zakończenie znam i jednocześnie nie znam. Znam, bo wiem jak zakończył się romans Petera z Gwen. Nie znam, gdyż opowieść ta zmierza w zupełnie innym kierunku. Poczucie tego rozdwojenia potęguje wyszczerzona w złowieszczym uśmiechu twarz Green Goblina, kończąca każdy rozdział komiksu. Osobiście uważam, że ostatni (najprawdopodobniej) tom przygód Pajęczaka wydany u nas w ramach WKKM powinien przeczytać każdy. Nie zależnie od tego, czy zna on oryginalną opowieść czy nie, bo jest to jeden z niewielu (jeżeli nie jedyny) komiks od Hachette, który autentycznie wzrusza i który pozostawia czytelnika sam na sam z pytaniem "Dlaczego?".





{ 1 komentarze Dołącz do dyskusji i podziel się swoją opinią }

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -