Życie. Czym jest? Tak naprawdę to, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Nie mam na to czasu. Życie tak szybko biegnie. Za czym gonię? Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale obiecuję, że o tym pomyślę. Po biznes-lunchu, albo nie, bo potem mam spotkanie służbowe, ale wiesz mam pomysł, na pewno powiedzą o tym w telewizji, a jak nie to poszukam czegoś w sieci.
Czy zauważyliście, że żyjemy w czasach kiedy to informacje rozprzestrzeniają się w sposób niewiarygodnie szybki? W trochę ponad godzinę jesteśmy w stanie dowiedzieć się o tym co stało się na drugim końcu świata. Jeżeli wiadomość jest skierowana bezpośrednio do nas możemy się dowiedzieć o niej niemal natychmiast. Jednak wśród informacji ważnych znajdują się, również te błahe, czy wręcz głupie. Podobne spostrzeżenia zawarli w swoim dziele: Neil Gaiman (scenariusz) i Dave McKean (rysunki).
Sygnał do szumu, bo właśnie o tym komiksie jest tutaj mowa, opowiada historię pięćdziesięciokilkuletniego reżysera, który dowiaduje się, że jest chory na raka. Choroba ta jest najpewniej nieuleczalna, jednak lekarz prowadzący zleca dalsze badania, które mają ostatecznie potwierdzić lub zaprzeczyć tej tezie. Mężczyzna jednak odmawia, postanawia on spędzić ostatnie dni jakie mu pozostały, na rozmyślaniach o jego dotychczasowym życiu. Co właściwie osiągnął? Czy dokonał właściwych wyborów? Któregoś dnia wpada mu do głowy pomysł na następny film. Film, którego najpewniej, nigdy nie nakręci. Film, którego akcja rozgrywać się będzie w ostatni dzień grudnia 999 roku. Ostatni dzień świata.
Komiks Gaiman'a i McKean'a nie należy do łatwych w odbiorze. Po pierwsze dlatego, że fabuła jest prowadzona dwutorowo. Jednak nie to najbardziej utrudnia czytelnikowi odbiór. Przemyślenia autora, przeplatające się z tym co dzieje się w małej Europejskiej wiosce w "ostatni" dzień świata zostały bardzo wyraźnie od siebie oddzielone, a zarazem w niezwykły sposób się ze sobą łączą, to tylko pokazuje kunszt twórców
Sandmana. Co więc przeszkadza w odbiorze? Klucz do odpowiedzi na to pytanie znajduje się w tytule komiksu. Sygnał i szum. Dwa, pozornie, wykluczające się zjawiska, które w naszym społeczeństwie, nader często chodzą ze sobą w parze. Historia, tu ukazana, może wydawać się niekompletna. Przyznam, że jest to najsłabsza, a zarazem najsilniejsza strona tego komiksu. Po jego przeczytaniu, mniej doświadczony czytelnik, może zadać sobie pytanie: "ale o co kaman? Przecież nic się nie wydarzyło. Informacji było za mało". Czyżby? Być może informacji było tak wiele, że te najistotniejsze umknęły naszej uwadze.
Pod względem graficznym
Sygnałowi niewiele można zarzucić. Dave McKean już nieraz udowadniał, że zna się na swojej robocie. Świat człowieka, który zmaga się ze swoimi słabościami został tu pokazany w taki sposób w jaki on go postrzega. Na większości kadrów pojawia się reżyser, inne postaci są zamazane, niewyraźne, po prostu nieważne. Nie tylko te z drugiego, trzeciego czy nawet czwartego planu. Niewiele dowiadujemy się również o rodzinie czy nawet przyjaciołach mężczyzny. W tym komiksie, sporo efektów zostało wykonanych na komputerze, jednak w żadnej mierze nie przeszkadza to w oglądaniu komiksu.
Sygnał do szumu został wydany w Polsce w roku 2009 przez wydawnictwo Egmont jako kolejny tom z cyklu
Mistrzowie Komiksu. Tak, jak w innych wydaniach DeLuxe, dostajemy ładnie wydany komiks w twardej oprawie z kolorowymi lakierowanymi kartkami, które pozostają na swoim miejscu nawet po wielokrotnym przeczytaniu. Oczywiście takie luksusy maja swoją cenę, więc nie jest to komiks dla osób z mocno ograniczonym budżetem.
Na temat sensu istnienia wypowiadało się już wielu. Od starożytnych filozofów, po twórców amerykańskich super produkcji, po ten temat niejednokrotnie sięgali twórcy komiksów. Ucząc się w szkole poznajemy różne spojrzenia na to czym i czy w ogóle, istnienie ten sens posiada. Oglądając filmy, czy czytając książki, poznajemy kolejne teorie na ten temat sensu. W pewnym momencie jesteśmy zmuszeni się zatrzymać i podobnie jak reżyser, wykreować własne zdanie na ten temat. Być może ten komiks, drodzy czytelnicy, wam w tym pomoże.
Postscriptum
Sygnał do szumu doczekał się również wersji radiowej. Słuchowisko miało swoja premierę w 2000 roku w radiowej wersji stacji BBC. Zostało ono nagrane w studiu Feral Records. Z tym przedsięwzięciem wiąże się zabawna anegdotka. Otóż Neil Gaiman napisał w scenariuszu do radiowej wersji: "Inanna otwiera żółtą kopertę". Gdy przeczytała to reżyser Ann Edyvean powiedziała: "Lepiej to zmień, bo dźwiękowiec zapyta cię, jak brzmi kolor żółty".
W polskim wydaniu komiksu zostały zawarte trzy dodatkowe historie. Pierwsza z nich
Reset, została pierwotnie stworzona dla magazynu
The Face i była jak, twierdzi Dave McKean, pierwowzorem
Sygnału. Kolejne historie to ilustrowane opowiadania Gaimana i McKeana pt:
Dekonstrukcja i
Vier Mauer.
Wiele sobie obiecywałem po tym komiksie ale niestety wydał mi się miejscami bełkotliwy. Pewnie nie mam wystarczającego zrozumienia dla artystów i ich przekazu. ;)
OdpowiedzUsuńTego samego duetu polecam "Drastyczne przypadki". IMO lepszy niż "Sygnał do szumu", a mimo to jakby niedoceniony u nas.
W moim przypadku było odwrotnie. Na początku byłem negatywnie nastawiony, ale wraz z rozwojem akcji było coraz lepiej. Komiks naprawdę zrobił na mnie dobre wrażenie, tylko nie wiem, po co umieszczono pomiędzy rozdziałami (jeżeli dobre pamiętam) strony zapisane nic niewnoszącymi hasłami.
OdpowiedzUsuń