Reakcja narodu, któremu odebrano wszystko jest łatwa do przewidzenia. Japończycy nie są tu wyjątkiem. W licznych gettach rozsianych po Strefie 11, powstają rozmaite siatki ruchów oporu, brak im jednak charyzmatycznego przywódcy, co powoduje, że ich działania są chaotyczne i mało skuteczne. Jedna z organizowanych przez nich akcji doprowadza do tego, że aktualnie zarządzający Strefą, książę Clovis, postanawia "oczyścić" jedno z gett z terrorystów. Przytłaczająca siła wojsk Brytyjskich nie daje żadnych szans jego mieszkańcom. Gdy wydaje się, że wynik "walki" jest już przesądzony krótkofalówka przywódcy ruchu oporu, Oghi'ego, odzywa się: "Mogę wam pomóc, musicie mi tylko zaufać". W mgnieniu oka szala zwycięstwa zaczyna się przechylać, Brytania przegrywa. Nareszcie pojawił się człowiek, który może wyzwolić Japonię. Jego imię to: Zero.
Tak pokrótce prezentuje się główny rys fabularny anime pt:
Code Geass:
Lelouch of the Rebellion. Serii, która bardzo szybko zdobyła ogromną rzeszę wiernych fanów. Po obejrzeniu pierwszego odcinka, można jednak mieć wrażenie, że opinia ta jest mocno przesadzona. Jest to dobry przykład, aby nie oceniać książki po okładce, rozwój akcji w kolejnych odcinkach, nie pozwala nam odetchnąć i czas spędzony przed telewizorem/monitorem zaczyna się niebezpiecznie wydłużać. Każdy kolejny odcinek wprowadza do akcji coś nowego, nierzadko zaskakując przy tym widza. Główny bohater serii Lelouch Lamperouge, student Akademii Ashword, przypadkowo wplątuje się w akcję terrorystów. Na skutek splotu wydarzeń, odnajduje on zielonowłosą dziewczynę, która obdarza go mocą zwaną
geass. Szybko okazuje się, że pozwala ona użytkownikowi narzucić swoją wolę dosłownie każdemu. Mając w ręce taki oręż, Lulu niezastanawiając na przytłaczającą siłę przeciwnika, rzuca wyzwanie Imperium Brytyjskiemu i przyjmuje imię Zero.
Za projekty postaci w serii opowiada, znany polskim widzom choćby z emitowanego swego czasu na kanale RTL7 anime
Magic Knight RayEarth, grupa CLAMP. Panie jak zwykle wywiązały się z zadania śpiewająco. Oglądając to anime można odnieść wrażenie, że w świecie wykreowanym przez studio Sunrice nie ma ludzi brzydkich, mogliby oni jednak trochę więcej jeść. Wygląd zewnętrzny, to jednak nie wszystko, twórcy postarali się, aby każda z postaci była niepowtarzalna. Zadanie to nie było łatwe, gdyż w serii pojawia się bardzo dużo postaci, każda jest jednak inna i przedstawia inny system wartości. Jest to jedna z niewielu serii, gdzie o tak wielu, możemy powiedzieć tak wiele.
Stosunek dziewcząt do chłopców w anime nie jest przypadkowy. Twórcy wymyślili sobie, że będzie to seria dla wszystkich. Wyszli z założenia, że dla panów, jako wzrokowców, ważniejszy jest wygląd postaci, jednak nie każdy z nas panowie, ma taki sam
gust, tak więc panie CLAMP'a musiały stworzyć cały harem pięknych niewiast, którego nie powstydziłby się niejeden szejk. Postaci męskich w serii jest zdecydowanie mniej, owszem, również są piękni, ale paniom, niestety, a może stety, to nie wystarcza. Widać, więc, że więcej czasu poświęcono ich charakterom, niż wyglądowi, ale co ja tam wiem.
Grupa CLAMP została, wybrana nie tylko do stworzenia projektów postaci. Reżyser ,Giro Taniguchi, podziwiał, również ich kunszt w tworzeniu wielkich robotów. Jak już wiemy, główną bronią w anime są mechy zwane Knightmare. Nie mamy tu jednak takiej sytuacji jak w innych seriach, że jest stworzona piątka niepokonanych robotów, a cała reszta jest z góry skazana na porażkę. Owszem, mamy kilka modeli, różniących się od innych, jednak żaden z nich nie daje jednej ze stron absolutnej pewności wygranej. Ten zabieg cieszy, dzięki niemu widz, nie zostaje skazany na przewidywalną fabułę, ale może z wypiekami na twarzy śledzić ciąg wydarzeń na ekranie.
|
Gawain, Knightmare pilotowany przez Zero i C.C. |
Niestety, seria nie uchroniła się od wad, genialnej fabule i świetnie wykreowanym postaciom towarzyszy średnia muzyka. W prawdzie po przesłuchaniu soundtracka, stwierdziłem, że jest ona niezła, to jednak rzadko, dobrze wkomponowuje się w to co dzieje się na ekranie,t ak, naprawdę to godne uwagi są tylko endingi i openingi. Zmieniają się one bardzo często. Co mnie osobiście zaskoczyło, jednak bardzo szybko zrozumiałem intencje twórców. Po obejrzeniu kolejnego odcinka z tą samą czołówką, moglibyśmy się w szybko zmęczyc ciągłym przewijaniem , a tak jesteśmy zaskakiwani, coraz to nowymi aranżacjami i nie musimy za często ruszac się z fotela. Bardzo spodobało mi się wykonanie endingów, podczas, których na ekranie wyświetlają się nam piękne grafiki wykonane przez panie z CLAMPA.
Ostatnie odcinki serii mogą się wydawać nieco chaotyczne. Powód tego stanu rzeczy jest prozaiczny. Pieniądze. Początkowo seria miała mieć 50 odcinków. Seria stanęła na 23 i twórcy nie bardzo wiedzieli w którą stronę mają pójść. W końcu reżyser, Giro Taniguchi postanowił stworzyć odcinek 24-25, po którym chciał, w akcie pokuty, zakończyć karierę. Nie udało mu się to jednak , gdyż seria tak bardzo się spodobała, że otrzymał on propozycję kontynuacji z której wywiązał się bardzo dobrze.
Na koniec jeszcze kilka słów o Polskim wydaniu. Seria została u nas wydana, przez wydawnictwo Kaze, na sześciu płytach sprzedawanych w zestawach po dwie. Po ułożeniu na półce wszystkich pudełek naszym oczom ukazuje się seksowna C.C. Jednak taki luksus swoje kosztuje jeden dwupłytowy zestaw kosztuje ok. 75 zł. Nasuwa się pytanie: "Czy warto się w nią zaopatrzyć?" Zdecydowanie tak. Jakość obrazu i dźwięku stoi na wysokim poziomie. Odstraszać może, brak polskiego lektora (do wyboru mamy język niemiecki lub japoński), ale nie jest to coś co powinno zrażać fanów dobrego kina. Niektórzy otaku narzekają na tłumaczenie. Nie słuchajcie ich, wcale nie jest tak źle, owszem zdarzają się błędy językowe, ale są one na tyle sporadyczne, że w niczym nie przeszkadzają w oglądaniu filmu. Miejmy, również nadzieję, że zostanie u nas wydany drugi sezon serii, ponieważ jest on o wiele lepiej przemyślany, niż sezon pierwszy. Na pewno jednak nie stanie się to w tym roku, ze względu na rozwiązanie firmy Kaze i przejęcie jej licencji przez Anime Gate.
Dla kogo jest ta seria? Twórcy
Code Geass postanowili dokonać niemożliwego. Chcieli stworzyć serię dla młodzieży, bez względu na to jakiej płci ta młodzież jest. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że ta sztuka się im udała. Tak więc drodzy czytelnicy nie tracie czasu i bez obaw sięgajcie po tę pozycję.
Seria Code Geass bardzo dobrze pokazuje przemianę jaka dokonuje się w japońskim przemyśle filmowym. Przez cały czas trwania serii na pudełkach z pizzą pojawia się dobrze nam znane logo Pizza Hut. Jest to jeden ze sposobów pozyskania pieniędzy na realizacje projektu, którym posługują się teraz twórcy anime, choć muszę przyznać, że w polskim wydaniu serii nie zauważyłem żadnego logo, hmm... .
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmm, anime zapowiada się dość ciekawie - muszę sprawdzić :). Jeżeli chodzi o moją ulubioną animację, to jest to cała seria Dragon Ball. Od dawna kolekcjonuje różne gadżety związane z tym anime. Ostatnio zamówiłem sobie na https://4gift.pl/prezenty/prezent-dla-niego portfel z nadrukiem oraz brelok przedstawiające główne postacie z tejże bajki. W domu mam już dość pokaźny zbiór podobnych rzeczy. W przyszłości mam zamiar powiększyć go o nowe, unikalne przedmioty.
OdpowiedzUsuń