Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 26 lut 2011

Nad morzem traw wschodzi słońce. Na tle bezkresnego nieba zarysowują się sylwetki dwóch postaci. Nawet nie wprawione oko pozna, że są to wojownicy zaprawieni w boju. Nie tylko ich postawa, ale również język jakim się posługują, zdradza, że są to zacni mężowie.
- coś po japońsku - rzekł pierwszy.
- coś po japońsku - odparł jego towarzysz.
Nagle z mgły wyłoniła się trzecia sylwetka, nieco różniąca się od pozostałych.
- coś po indiańsku - zagaił.

Jiro Taniguchi człowiek, który w dziedzinie komiksu osiągnął już chyba wszystko. Był nominowany do Eisera (Wędrowiec z Tundry) oraz Harveya (Ikar). Zdobył nagrodę za najlepszy scenariusz na festiwalu w Angouleme (Odległa Dzielnica). Współpracował z takimi gwiazdami światowego komiksu jak Jean "Moebius" Giraud (Ikar), a wszystko to (i jeszcze więcej) przez zaledwie 30 lat kariery zawodowej. Ciekawe gdzie my, Drogi Czytelniku, będziemy po takim czasie, tejże kariery?

Komiks, który chciałbym Wam dziś przybliżyć nie jest tak zabawny jak sugerowałby to wstęp do tego tekstu. Opowiada on historię dwóch samurajów: Manzo Shiotsu i Hakosaburo Soma, którzy w wyniku wojennej zawieruchy w Japonii, zostali zmuszeni do wyruszenia do Stanów Zjednoczonych. Kraj ten nie był dla nich łaskawy, jednak wszystko się zmienia. Pewnego dnia podczas polowania Hakosaburo odnajduje płaczące niemowlę, a w raz z nim nieprzytomną Indiankę. Nasz szlachetny mąż postanawia zabrać ich do siebie. Jak się szybko okazuje, kobieta uciekła z pobliskiej kopalni złota, będąc w zaawansowanej ciąży. Nie zdążyła, jednak uciec daleko, ponieważ rozpoczął się poród. Nie wiedząc co dalej robić, czekała na śmierć, zamiast niej zjawił, się jednak samuraj.



Niedługo po tych wydarzeniach do chaty w której zatrzymali się Japończycy, dociera pościg, który bynajmniej nie składa się z dżentelmenów. Wywiązuje się bójka, którą wygrywają Azjaci mimo, iż nie są oni uzbrojeni w żadną broń. Po krótkich wyjaśnieniach okazuje się, że kowbojom nie chodzi tyle o dziewczynę co o złoty pył, który ukradła. Napastnicy zgadzają się zostawić ją w spokoju, jeżeli go odda. Po sfinalizowaniu transakcji duma bierze jednak górę, jeden z Amerykanów wyciąga broń i... pada martwy na ziemię. Zdezorientowani samurajowie zerkają na pobliskie wzgórza z których przyglądają się im Indianie. Zaciekawiła ich technika jaką posłużyli się przyjezdni.

Wydarzenie to sprawiło, że dwójka mężczyzn, która uciekała przed wojną, znów musiał się z nią zmierzyć. Przybierając imiona Podniebny Orzeł i Wietrzny Wilk przyłączają się do plamienia Oglala (będącego częścią konfederacji Dakotów, przez białych zwanych Siuksami) i pod dowództwem wodza Szalonego Konia przyłączają się oni do walki z Amerykanami łasymi na ziemię należącą od wieków do jej rdzennych mieszkańców.

Jak łatwo się domyślić wydawnictwo Hanami zaserwowało nam tym razem, komiks historyczny. Nie mamy tu jednak typowego zagrania typu: "postacie fikcyjne są dodatkiem do wydarzeń prawdziwych", ale odwrotnie wydarzenia historyczne są tu tłem dla poczynań dwójki samurajów. Niekiedy są oni, wręcz inicjatorami, niektórych wydarzeń znanych z podręczników do historii. Mimo tego komiks czyta się bardzo dobrze. Fabuła jest świetnie wyważona. Potyczki są przeplatane m.in.: obrazkami z życia codziennego wioski, wspomnieniami rodzinnej Japonii, czy też rozmowami pokojowymi między Indianami, a Amerykanami. Zabieg ten spowodował, że z niecierpliwością oczekujemy na kolejne starcia, które, są w komiksie pokazane z niezwykłym rozmachem.

Do części graficznej komiksu nie ma się za bardzo do czego przyczepić, choć niektóre kadry mogłyby nie być tak oszczędne. Na szczególną uwagę zasługuje sposób w jaki Taniguchi przedstawia przyrodę. Widać, że w te kadry mistrz włożył cały swój kunszt, choć na początku opowieści miałem wrażenie, że nie specjalnie wychodzą mu góry, jednak, tylko na początku. Również zwierzęta zamieszkujące te przepiękne miejsca narysowane są bardzo realistycznie, bez niepotrzebnych "upiększeń". Niestety, rozległe równiny tamtych czasów na których pasły się niezliczone ilości bizonów miały niedługo stać się ogromnymi metropoliami zasiedlonymi przez bladolicych przybyszów.

Na koniec jeszcze parę słów na temat polskiego wydania. Komiks tradycyjnie czyta się tak jak w oryginale, czyli od prawej do lewej, gdyby ktoś zapomniał o tym fakcie. Na (dla nas) pierwszej stronie znajduje się przypomnienie tego faktu i instrukcja jak należy go czytać. Na ostatnich stronach garść wyjaśnień od tłumacza (co powoli staje się normą w polskich wydaniach komiksów japońskich) oraz oferta wydawnicza wydawnictwa Hanami. Tradycyjnie, również, komiks posiada miękką okładkę z skrzydełkami oraz lakierowane strony, co w moim odczuciu słabo się sprawdza w przypadku czarno- białych stron. Strony, które w oryginale były kolorowe, również i w naszym wydaniu są kolorowe, co cieszy, bo pewnie wielu z nas pogodziło się już z faktem, że otrzymujemy ich czarno-białe ksero-odbitki.

W jednym z cykli wywiadów w internetowym programie Regał 2.0 redaktor naczelny wydawnictwa Hanami odgrażał się, że wyda w naszym kraju wszystkie komiksy japońskiego artysty, Jiro Taniguchi'ego. Do tej pory wydawnictwo to wydało osiem jego z czterdziestu jeden tytułów. Jeżeli dodamy do tego fakt, ze pierwszy komiks tego mangaki został wydany w 2008 roku (Wędrowiec z Tundry), można spokojnie założyć, że nie były to słowa rzucone na wiatr.

{ 1 komentarze Dołącz do dyskusji i podziel się swoją opinią }

  1. Po pierwsze primo: dziękuję Ci za poprawne używanie słowa "bynajmniej". Widzę, że jest jeszcze nadzieja w naszym słownikoodpornym społeczeństwie:)

    Po drugie primo: szkoda, że nie dałeś linka do jakichś rysunków tej przyrody.

    Po trzecie i ostatnie primo: świetny wstęp:)

    OdpowiedzUsuń

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -