Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 7 paź 2013

(recenzja obejmuje pierwszy tom komiksu)

Kupując komiks z gołą babą na okładce, konsument ma wobec niego określone wymagania. Spodziewa się mianowicie, że w środku znajdzie kilka kolejnych, jej podobnych. No, ewentualnie może też znaleźć się tam jakiś chłop, co by je ogrzał, bo to się już nieco zimno za oknem robi. Jakież jest jego zdziwienie (konsumenta nie chłopa), gdy po kilku stronach lektury okazuje się, że główną bohaterką jest kobieta, której ostatnim zmartwieniem jest to z kim pójdzie dziś do łóżka. 



Człowiek od zawsze miał problem ze swoją cielesnością. Każdy z nas miał chyba takie chwile, kiedy to patrząc na swoje odbicie w lustrze, widział jedynie kolejny obraz Picassa. Niektórzy starają się zamaskować swoje domniemane niedoskonałości kładąc na twarz kolejne warstwy różnych mazideł, czy też wkładając w swoje ciało kolejne porcje metalu. Inni opierają na tym nowe ideologie i stwierdzają, że wszyscy powinni być tacy jak oni. Potem zaś giną, bo nawet oni nie potrafią sprostać wymaganiom, które sami przed sobą postawili. 

Dziewiętnastoletnia Michico postanowiła nie iść żadną z tych dróg, bo i jej schorzenie było trudniejsze do ukrycia niż jeden czy dwa wągry. Po za tym ciężko sprawić, aby inni stali się tacy jak ona bez pomocy chirurgów, a niewielu, przecież na takie ekstrawagancje stać. Jaką "dysfunkcję" ma nasza bohaterka, zapytacie. Otóż, jest ona wysoka. Wprawdzie nie tak jak Godzilla, ale zawsze. Odkąd pamięta była wyższa od wszystkich innych dziewczyn w szkole, ba nawet od większości chłopców. Jak łatwo się domyślić przeszkadzało jej to w relacjach towarzyskich, gdyż nikt z nich nie chciał się z nią umówić. Nic więc dziwnego, że Micia zeszła na złą drogę. Rzuciła szkołę, a do roboty dojeżdża o, zgrozo, motorem. Nie porzuciła ona jednak swoich marzeń, bo nadal jest ktoś na widok kogo szybciej bije jej serduszko. Tym kimś jest kolega ze szkoły, Nishikino, jednak jej zdaniem nie poleci on na kogoś tak zakompleksionego jak ona. Dlatego też usilnie stara się ona zmienić. Wydawać by się mogło, że agencja modelek jest ostatnim miejscem w którym może jej się to udać. Los miał jednak wobec niej inne plany i splot przypadkowych zdarzeń sprawił, że znalazła się ona przed drzwiami biura Tago International.

To co najbardziej spodobało mi się w Wakin' Butterfly to jego oprawa graficzna. Osobiście lubię szczegółowe tła, malowane kadry i postaci z całą masą zmarszczek na twarzy. Tutaj tego nie ma. Tła oraz projekty postaci są niezwykle proste. Nie można jednak powiedzieć, że tracą one przez to swoją indywidualność. Każde miejsce w którym znajdą się bohaterowie opowieści posiada swój unikatowy charakter. Postaci nie poruszają w "nieskończonej bieli", ale po pomieszczeniach, które mimo, iż narysowane za pomocą minimalnej ilości pociągnięć piórka, dają się od razu rozpoznać. Podobnie jest z postaciami, na szczęście różnica pomiędzy nimi nie polega jedynie na różnych fryzurach. Każda z nich ma swój indywidualny styl i charakterystyczne rysy twarzy. Warto tu się zatrzymać na chwilę i przyjrzeć się dokładniej Michico. Jej niestandardowe gabaryty powodują, że musi się ona ubierać jak chłopak, co więcej ma ona dość ostry charakterek przez co, dość często chodzi ze skwaszoną miną. Wszystko to powoduje to, że na pojedynczych kadrach wygląda ona jak chłopak, co świetni oddaje jej charakter chłopczycy.

Sama fabuła o dziwo bardzo mnie wciągnęła. Nigdy nie przypuszczałem, że z wypiekami na twarzy będę czytał, komiks poruszający tę samą tematykę co Moda na sukces. Nie mi jednak kłócić się z faktami. Mamy w tym komiksie i zwroty akcji, i ciekawe postaci. Czyli zupełnie inaczej niż we wspomnianym wcześniej tytule. Główna bohaterka jest człowiekiem z krwi i kości. Ma ona chwile słabości nie mniej jednak postanawia ona nie zbaczać z przyjętej drogi i konsekwentnie dąży do celu. Po drodze spotyka ludzi którzy zawsze mają dla niej dobrą radę, ale i takich, których jej los zupełnie nie obchodzi, jak w życiu.

Polskie wydanie prezentuje się naprawdę nieźle. Strony nie wypadają, literówek i innych błędów sprawiających, że humanistom włos się jeży na głowie nie dostrzegłem. Pierwsze cztery strony są kolorowe i wydane na lakierowanym papierze. Pozostałe są czarno-białe i palec się już pod nich nie ślizga. Na końcu znajdziemy dodatek w postaci krótkiego komiksu o dzieciństwie Michico i posłowie autorki. Całość zapakowana jest w obwolutę z miłą dla oka grafiką.

Walkin' Butterfly to kawał niezłego czytadła. Może nie jest to komiks wybitny, ale na pewno wart przeczytania. Gwarantuję, że miło spędzicie czas poznając wraz z Michico, zwariowany świat modelek i ich krawców.


Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa Taiga za udostępnienie komiksu do recenzji




(Grafiki wykorzystane w artykule pochodzą z Facebooka wydawcy)

Dodaj komentarz:

Subskrybuj post | Subskrybuj komentarz

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -