Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 28 mar 2014

Odkąd zacząłem regularnie jeździć na konwenty za początek wiosny zacząłem przyjmować przedostatni piątek marca. Tego właśnie dnia rok, rocznie startuje jeden z największych polskich konwentów. Choć po tym co wydarzyło się w tym roku powinienem napisać: na NAJWIĘKSZYM polskim konwencie.



Do Poznania przyjechałem w piątek ok. godziny 14.30 i od razu skierowałem swoje kroki w stronę Międzynarodowych Targów Poznańskich. Przed wejściem kolejek nie było, co mnie szczerze ucieszyło, gdyż oznaczało to, że uproszczenie sposobu odprawy uczestników przyniosło zamierzony efekt. Podszedłem, więc do pierwszej wolnej kasy, wręczyłem miłej pani swoje pieniążki, a ona w zamian dała mi identyfikator. Trochę mnie to zdziwiło, bo za tę cenę liczyłem na więcej. Wprawdzie spodziewałem się, że nie zostanę zaobrączkowany, co tak na marginesie zawsze uważałem za bezcelowe, powinienem jednak dostać jeszcze całą torbę dóbr. Na całe szczęście, szybko zostałem poinformowany, że otrzymam ją tuż przy bramkach. W torbie znalazłem, prócz standardowego informatora i skrótu programu, kod na 100 czaszek do jednej z gier na komórkę i limitowaną kostkę k6 z pyrkonowym motywem. 

Pierwszym moim celem był sleep roomu. Tam, już na wejściu, zrobiłem wielkie oczy, gdyż niemal nie było gdzie rozłożyć śpiwora, a trzeba tu nadmienić, że hala ta ma ponad 3600 m. W zeszłym roku to wystarczyło, w tym zaś, ludzie spali niemal wszędzie gdzie się dało. Na schodach, pod schodami, w wyznaczonych przejściach między miejscami do spania, a nawet na wewnętrznym balkonie, który początkowo miał być dla uczestników niedostępny. Żeby dobrze oddać ogrom problemu nadmienię jeszcze, że pyrkonowicze mogli skorzystać również z noclegu w pobliskim liceum, które w całości było przeznaczone do tego celu.

Pyrkonowa czytelnia komiksów

Przejdźmy jednak do spraw naprawdę istotnych, czyli atrakcji jakie czekały na uczestników, a było ich bez liku. Po pierwsze ponad setka stoisk z najróżniejszymi dobrami dla fanów szeroko pojętej fantastyki. Na których można było się zaopatrzyć m.in. w książki, komiksy, figurki, akcesoria dla cospleyerów, gry wszelkiego rodzaju oraz wiele, wiele więcej. Tuż za stoiskami ulokowało się Multiversum, które wraz z biblioteką UAM zorganizowało czytelnię komiksów w której można było znaleźć zarówno pozycje wydane w Polsce jak i za granicą. Kolejne dwie hale zostały przeznaczone dla graczy. W jednej z nich przez całą dobę można było wypożyczać planszówki, w drugiej zaś, można było oddać się ich elektronicznym siostrom. Również tym starszym gdyż, znajdował się tam kącik gier retro.

Kolejne dwie hale to wszelkiego rodzaju wystawy i pokazy. Rano odbywały się tam warsztaty, wieczorem zaś koncerty, ale nie wszystkie, gdyż np. pani Barbara Karlik dała popis gry na irlandzkiej harfie na jednej z auli w sąsiedniej hali. Obok wystaw ulokowano miejsce, gdzie można było zdobyć autografy swoich ulubionych twórców m.in. ojca RPG'owego Cuthulu, czyli Sandy'ego Petersen'a. Mi zaś udało się zdobyć rysunek Kasi Babis znanej z internetowego komiksu Barwy Biedy.

Cospleyerzy nie pogardzili komiksowymi inspiracjami

Dla mnie najistotniejsze były jednak prelekcje. W tym roku wyjątkowo, większość czasu spędziłem w sali komiksowej, gdyż duża część prelegentów zdecydowała się na omówienie genezy najważniejszych bohaterów z uniwersów DC oraz Marvela, ale była też prelekcja dotycząca trzeciej siły w amerykańskim komiksie, czyli wydawnictwa Image. Mogłem więc nieco uporządkować nieco swoją wiedzę. Niemal wszystkie prelekcje, nie tylko te komiksowe, odbywały się albo w specjalnie do tego przeznaczonej hali numer 14, albo na piętrze hali sprzedażowej. Wyjątkiem były sale mangowe, które ulokowano w... sleep roomie. Nie żebym był uprzedzony, ale mam wrażenie, że mimo wszystko m&a nadal jest traktowane jak niechciane dziecko fantastyki. No, bo jak można dać sale wykładowe w miejscu gdzie za ścianą znajduje się kilka tysięcy rozgadanych uczestników konwentu. Dajcie tam RPG-owców. W to i tak nikt nie gra. Niemniej, poziom prelekcji na Pyrkonie był dość wysoki, zdarzały się jednak wykładowe potworki, szczególnie te dotyczące serii jeszcze nie zakończonych, które polegały jedynie na zaspojlerowaniu całej fabuły. Masakra.

Wszystkie te atrakcje nie miałyby jednak sensu, gdyby nie byłoby chętnych do uczestniczenia w nich. Pyrkon 2013 zgromadził, przez trzy dni trwania festiwalu, ponad 12300 uczestników, co było rekordem tej imprezy. W tym roku udało się go pobić już w piątek ok. godziny 17.30. Przez cały Pyrkon 2014, według rożnych źródeł, przewinęło się ponad 23000 fanów fantastyki. Trzeba oddać organizatorom, że mimo tak niesamowitego wyniku, udało im się to wszystko utrzymać w ryzach. Po pierwsze konwent odbywał się na trzech halach więcej niż w zeszłym roku. Po drugie zamknięto bramki, które można było otwierać jedynie za pomocą kodu kreskowego znajdującego się z tyłu każdego identyfikatora i puszczano uczestników bocznymi wejściami, co znacznie usprawniło ich przepływ. Po trzecie duża ilość atrakcji spowodowała, że jeżeli nie zmieściliśmy się w sali gdzie odbywała się ta która nas najbardziej interesowała, bez trudu mogliśmy znaleźć jakąś alternatywę, nie tracąc przez to czasu na gapienie się w sufit. Po czwarte wreszcie, Pyrkon trwał całą dobę. Wiele atrakcji odbywało się 24 godziny na dobę, więc cierpiący na bezsenność, również mieli co robić nie przeszkadzając tym, którzy lubią sobie jednak czasem pospać. Jedynym zgrzytem był fakt, że wydrukowano jedynie 15000 informatorów, przez co wielu uczestników musiało błądzić po konwencie po omacku.

Wystawa prac rysownika m.in. komiksów Pawła Zycha

Wracając do Bydgoszczy słyszałem w pociągu wiele pochlebnych opinii o konwencie. Wielu zauważyło, że było nas więcej niż kiedykolwiek, ale też zwracano uwagę na fakt, że wielu ich znajomym do Poznania było nie po drodze. Czy mają oni czego żałować? Oczywiście. Pyrkon powoli staje się ważnym przystankiem na imprezowej mapie Polski. Może brakuje mu sporo do Open'er'a, czy Woodstocku, ale ciągle ma on duży potencjał. Świadczą o tym choćby relacje w tvn24. Chyba pierwszy raz zauważono w tym kanale, że takie imprezy w Polsce w ogóle się odbywają i nie mają one na celu jedynie zaspokojenia chorych żądz ich uczestników. Kto wie być może w przyszłym roku ustanowimy kolejny rekord frekwencji?

Serdeczne podziękowania dla Radosława Włoczewskiego, który udostępnił zdjęcia do relacji!

{ 5 komentarze Dołącz do dyskusji i podziel się swoją opinią }

  1. RPG były, są i będą ważniejsze niż manga. Na konwentach były dużo wcześniej niż manga pojawiła się w Polsce. Pogódź się z tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RPG były wcześniej, tu się zgodzę, ale czy dziś są ważniejsze? Pewnie też. Komentarz z mojej strony miał być dowcipny, a ty tylko utwierdzasz potencjalnych czytelników, że jednak konflikt manga- reszta fandomu jest nadal świeży. Apeluję: NIE ROZDRAPUJMY STARYCH RAN. Tym bardziej, że oboje zarówno gramy w RPG jak i czytamy komiksy (nie tylko te japońskie). Ale żeby wbić Ci szpilę napiszę, że mangi mają nakład od 800- ok. 4000 egzemplarzy, zależy od tytułu, a jaki nakład mają dziś podręczniki do RPG, Drogi Kolego?

      Usuń
    2. Oja, miąłem nadzieje, że uda mi się uniknąć merytorycznej wymiany zdać i uda mi się przypiąć plakietkę furiata. Mój komentarz miał być w takim samym tonie jak twój. No, ale masz racje, potencjalni ludzie odwiedzających ten blog mogą nie znać naszego przekomarzania się i nie rozgryźć mojego suchego "dowcipu", który był odpowiedzi na twoją nędzną prowokacje odnośnie gier RPG ;)

      Ludzie, których nie interesują gry fabularne, dalej będzie o nich dużo, a o komiksach mało. Za co serdecznie przepraszam, bo w końcu jest to blog o komiksach.

      Więc jeżeli ktoś doczytał do tego momentu, to tak zgodzę się z tym, że Mandze należało się lepsze miejsce. Nie wiem jak tam sytuacja wygląda z reszta fandomu, ale jeżeli chodzi o część związaną z RPG raczej nie ma się, czego obawiać. Przez ostatnie parę lat gry fabularne raczej nie były w najlepszej kondycji. Podręczników pokazało sie mało, a nakłady tych, które się pojawiły dokładnie nie są mi znane, ale mogę szacować, że były to ilości od 150 do 500 egzemplarzy. Wydawcy zajmujący się RPG albo zniknęli, przenieśli się za granicę, wydają gry planszowa albo wydaja bardzo mało, bo prócz wydawaniem gier RPG zajmują się normalną pracą zarobkową, aby mięć, za co przeżyć, bo "z RPG nie utrzymasz rodziny".

      Swoja drogą ciężko porównywać komiksy, do podręczników RPG. Sam wiesz z doświadczenia, że jak się uprzeć się jeden podstawowy podręcznik spokojnie wystarczy całej ekipie graczy nawet na paręnaście lat gry, co właściwie jest głównym problemem tej branży, bo jak utrzymać się z klientów, którzy nie czują potrzeby kupna kolejnego systemu, dodatku, bo z tym, co mają jest im bardzo dobrze.

      Ale muszę przyznać, że fani nie próżnowali. W internetach pojawiło się masę materiałów do istniejących już systemów i autorskich systemów dostępnych za darmo w formie PDF.

      Z radością patrzę też na początek tego roku gdzie widać wyraźne ożywienie na rynku i nie zdziwiłbym się gdyby okazało się, że już w pierwszym kwartale wydano/ sprzedano więcej niż przez cały zaszły rok, co nastraja bardzo pozytywnie.

      Usuń
  2. Lubię mangę, gram w gry RPG ( komputerowe i planszowe ), gram na PC, XBOX 360 i PS3 itd.Lubię Star Trek, Star Wars, komiksy takie jak Batman, Thorgal itd i Larpy też. W Polsce nie ma nas tak dużo by się jeszcze dzielić. To nie stany gdzie ludzie lubiący Star Wars nie lubią tych od Star Treka. Co do Pyrkonu sale mangowe były daleko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet pomijając to, że były daleko(bo dla mnie to jeszcze nie był problem) problemem było to, że były ze sobą połączone, przez co jedna prelekcja zagłuszała drugą. A gdyby nawet niebyły połączone to nadal bez nagłośnienia każdy kto był dalej niż 7. rząd, nie miał prawa czegokolwiek usłyszeć. Ale nagłośnienia nikt nie dał, bo jeszcze bardziej by się prelegenci zagłuszali...

      Usuń

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -