Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 16 paź 2012

W moim prywatnym zestawieniu piosenek (choć w niewielkim) stopniu inspirowanych komiksem mamy wynik 7 do 2 dla naszych. Dzisiaj zagraniczne piosenki będą mogły nadrobić tę stratę. Jednak, żeby nie miały za dobrze rozpoczniemy od polskiego projektu, artysty którego filozofia czterech galaktyk zainspirowała mnie do stworzenia tego cyklu.

10. Kosmostumostów (L.U.C. & Trzeci Wymiar)

L.U.C., a właściwie Łukasz Rostowski, jest jednym z tych artystów, których nie wypada nie znać, nawet jeżeli nie lubi się rapu. To trochę jak z Lalką Prusa, nikt jej nie lubi, ale znać trzeba, choć tu mamy do czynienia z nieco ciekawszą produkcją. L.U.C. to jeden z tych twórców, którzy rzeczywiście chcą coś przekazać swoją piosenką. Nie bawi go nagrywanie kolejnych piosenek o miłości, on woli opowiadać o historii i sztuce. Lubiliście historię w szkole? Nie!? Pewnie nie uczyli was jej ludzie pokroju Lao Che, czy L.U.C.-a. Jak pisałem we wstępie Łukasz Rostowski jest twórcą filozofii, mówiącej, że wszystkie cztery dzieciny sztuki, czyli muzyka, literatura, film i grafika, wzajemnie się przenikają. Klip do kawałka Kosmostumostów jest świetnym dowodem na to, że rzeczywiście tak jest.


Piosenka opowiada o alternatywnej historii Wrocławia. Miasta, które w czasach Chrobrego zostało odwiedzone przez kosmitów, tylko dlatego, że układ wysp na Odrze przypominał kosmo-znak transportalu. Od tego czasu ufoki były często widziane w polskich lasach, między Oleśnicą, a Brzegiem. Obce cywilizacje szanowały prawa naszych praojców i zawsze postępowały według spisanych w nich reguł. Jak łatwo się domyślić był to spory błąd, gdyż nikt inny tych praw nie respektował. W związku z tym obcy byli często (jeżeli nie zawsze) przez Polaków wykorzystywani (co doprowadziło nawet do tego, że Henryk Pobożny włączył ich do armii walczącej z Tatarami). Zapytacie dlaczego, mimo, wydawać by się mogło, jawnej dyskryminacji, tak licznie nas odwiedzali. Otóż obcy widzieli w nas bóstwa, choć może nie we wszystkich "nas". Głównie cenili sobie polskie kobiety (co szczególnie mnie nie dziwi), o dziwo z wzajemnością (to za to, dziwi mnie mocno). Dzięki tym animozjom nazwę Wrocław wymawia się, we wszystkich częściach galaktyki, jako Wroclove. Kosmiczni goście z każdą wizytą pozostawiali u nas sporo śmieci, jednak przedsiębiorczy Polacy potrafili to wykorzystać. Skutkiem tego dzisiejsza stolica Dolnego Śląska (który jest na mapie wyżej od górnego) znana jest jako miasto stu mostów (których jest od 117 do 400, o dziwo nikt nie potrafi podać dokładnej ich liczby). W ostatnich latach ufoki nie były tak miłe. W galaktyce rządy sprawował zły Sovietonious. Podczas jego rządów miasto podupadło. Na szczęście jego rządy zostały niedawno obalone, dzięki czemu miasto znów odżywa, a kultura znów czerpie z wielu galaktycznych trendów.

Stroną graficzną klipu Kosmostumostów zajął się Grzegorz Przybyś. Ilustrator, rysownik i grafik. Rocznik '88. Student wrocławskiego ASP. Pomimo młodego wieku, ma on już spory dorobek. Prócz tego, że pracował z L.U.C.-iem, stworzył koncepty do gier Techlandu (Call of Juarez: Bound in blood, Dead Island), współpracował z Kuźnią Gier przy Wolsungu, a także współtworzył komiksy (Strefa Komiksu 3: Antologia Komiksu Polskiego, Szrama). W klipie, szczególnie popisał się przy projektach budowli historycznych, statków kosmicznych i Słowianek. Poza tym świetnie udało mu się wkomponować tekst piosenki w dymki pojawiające się na kolejnych kadrach opowieści. 

Tak po prawdzie to nie wiem, czy lepiej o tym klipie powiedzieć "inspirowany komiksem", czy teledysko-komiks. 

11. Savin' Me (Nickelback)

Teraz coś dla fanów komiksu japońskiego.


Gdy obejrzałem ten klip, to pierwsze co przyszło mi na myśl to: "on ma oczy boga śmieci". Ci którzy czytali/oglądali Death Note, wiedzą już o co chodzi, pozostałym śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż w tym komiksie dość ważną rolę odgrywali bogowie śmierci (jap. shinigami), których niezwykle wyspecjalizowany narząd wzroku służył im do określenia długości życia jaką odbiorą człowiekowi, którego wpiszą do notesu (co było równoznaczne z jego uśmierceniem). Działanie to przedłużało życie boga śmierci dokładnie o tyle o ile odebrał on go swojej ofierze. Shinigami mogli dzielić się tym darem z ludźmi, jednak cena za tę usługę wynosiła połowę pozostałego człowiekowi żywota. W powyższym teledysku moc widzenia długości życia jest przekazywana inaczej. Choć tak naprawdę, to nie wiemy czy jest ona przekazywana czy oddawana. Możemy jednak spokojnie stwierdzić, że wykorzystanie jej w celu uratowania komuś życia przynosi nosicielowi spokój, który stracił po otrzymaniu  tego daru. 

Sam tekst piosenki nie trąca oryginalnością. Pasuje on nieco do pokolenia emo. Podmiot liryczny krzyczy jak mu źle i chyba najwyższy czas z tym skończyć. Jednak mimo to chce aby ktoś go uratował. Niedoszły samobójca porównuje się do anioła, który złamał skrzydło i na złamanie karku pędzi ku ziemi (co jak wiadomo może niektórym ludziom wyjść na dobre). Prosi o to by pomóc mu odróżnić dobro od zła. W gruncie rzeczy jest to opowieść jakich wiele. Przez co jakoś specjalnie nie złapała mnie za serce. Tym bardziej, że mam wrażenie, że zamiast się rozwijać i dążyć do jakiegoś celu to kręci się ona ciągle wokół tego samego. Straszne wodolejstwo. 

12. Supercool (Soulburners)


Kawałek z numerem dwanaście w zestawianiu jest pierwszym i jak na razie jedynym o którym pisały największe polskie portale internetowe poświęcone komiksowi. Reżyserami tego klipu są Marzena Sadowa, Rafał Sadowy, Michał Dziekan i Krzysztofa Kamrowski i to nie jedyne polskie akcenty. Mimo, że zapewne po obejrzeniu klipu będziecie nie dowierzać, jest to w całości polska produkcja. Tylko język jakim śpiewa zespół jest jakiś taki obcy. 


Powyższy teledysk był inspirowany filmem Roberta Rodriguez'a Sin City, który to z kolei jest adaptacją komiksu Frank'a Miller'a pod tym samym tytułem. To co łączy oba dzieła to na pewno piękne kobiety w otoczeniu brzydkich mężczyzn. Dla mnie jako osoby czytającej głównie komiks japoński jest to zestawienie dość niespotykane, gdyż wszyscy powinni być piękni. W tym klipie jednak tak nie jest, co ciekawe nie jest tak również w klipie numer 10 w którym piękne Słowianki łączą się z brzydkimi, jak na ziemskie standardy, kosmitami. Być może my Polacy płci brzydszej w otoczeniu tylu pięknych kobiet widzimy siebie jako, co tu dużo mówić, stado brzydali. Sam początek teledysku przypomina mi okładkę trzeciej części Deus Ex'a tylko zamiast Jansen'a mamy jakąś nieznaną z imienia i nazwiska niewiastę. Dalej w teledysku mamy całą plejadę demonicznych postaci, nawiązujących do mitologii egipskiej lub Ghost Rider'a, choć mi przychodzi na myśl książka Edwarda Lee Sukkub. Jednak co nie byłoby inspiracją teledysku podczas tego trzy minutowego show naprawdę wiele się dzieje. Z tą całą bandą demonicznych postaci na pewno nie poradzi sobie jeden superheros, tu trzeba wysłać którąś z drużyn Avengers lub JLA. 

Najlepsze w tej piosence jest to, że nie stara się ona nas zadziwić nas jakąś głęboką treścią. Przesłanie jest proste. Wszyscy możemy być supercool i tacy właśnie bądźmy. Czego sobie i Wam życzę.

C.D. (być może) N.
_______________________________________

Poprzednie (D)Ody:

część pierwsza
część druga 
część trzecia

{ 3 komentarze Dołącz do dyskusji i podziel się swoją opinią }

  1. Stary za dużo się doszukujesz w tej piosence to nie jest film ani książka - tylko muza. Nickelbak to jeden z zespołów z mojej topki, ale cenie ich za dobre brzmienie nie za teksty :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Co z "Mangą nad Wisłą"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że ostatnimi czasy miałem mocną niemoc twórczą i mocno zaniedbałem bloga, najbardziej odbiło się to właśnie na tym cyklu. Jednak składam uroczystą deklarację, że ten cykl wznowię, niebawem. Na pewno, jednak nie będzie to następny post.

      Usuń

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -