Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 29 cze 2013

(Recenzja obejmuje drugi tom komiksu) 

Muszę przyznać Wam Drodzy Czytelnicy, że gdy zakładałem tego bloga to nie przypuszczałem, że będę recenzował jakąkolwiek serię tom, po tomie. Mimo to cieszę się, że coś takiego się stało. Tym bardziej, że padło na serię która bardzo mi się spodobała, przez co zadanie którego się podjąłem stało się nie przykrym obowiązkiem, ale przede wszystkim dobrą zabawą. 

Pierwszy tom The Breaker zakończył się w momencie kiedy to na dachu Szkoły Dziewięciu Smoków rozpoczął się pojedynek pomiędzy, odstającym nieco od koreańskich standardów nauczycielem języka angielskiego, Han'em Chun-woon'em, a tajemniczą czarnowłosą pięknością. Przyznam szczerze, że spodziewałem się, jeżeli nie silnej wymiany ciosów, to choćby kilku ostrych zdań, nic takiego się jednak stało. Fakt ten zdziwił nie tylko mnie, ale również mimowolnego świadka tych wydarzeń, czyli młodego Lee Shi-woon'a, który gdy przyglądał się tej scenie, miał podobny do mojego wyraz twarzy. Co ważne jednak, wydarzenia te wprowadziły do serii nową postać: śliczną Lee Si-ho, pełniącą w szkolę rolę higienistki. 

Przyznam szczerze, że do dziś nie wiem czemu Yumegari zdecydowało się na tą nazwę pełnionego przez nią zawodu, zamiast użyć potocznej, ale wydawało by się bardziej stosownej w tym miejscu "pielęgniarki". Zostawmy to jednak, bo pani higienistka z miejsca stała się moją ulubioną postacią w serii. Genialnie narysowane zmysłowe kształty bohaterki powodowały, że zdarzało mi się na dłużej zatrzymywać wzrok na kadrach z jej udziałem. Jednak nie tylko to zadecydowało o mojej sympatii do niej. Si-ho mimo, że jest postacią bardzo otwartą, to szybko okazuje się, że ma ona jakąś tajemnicę, co tylko czyni tę postać ciekawszą. Jedyną wadą scen z udziałem pięknej Si-ho może być duża ilość "cyckowego" humoru, który może odrzucić część potencjalnych czytelników. W mojej ocenie jednak wszystkie te sceny są autentycznie śmieszne, a ponętna pani która je aranżuje, tylko podnosi ich wartość. 

Jak już przy humorze jesteśmy to mam wrażenie, że autorzy komiksu postanowili niczym autorzy Deadpool'a "uświadomić" bohaterów, że żyją nie w realnym świecie, ale w komiksie, na przykład: na jednym z kadrów widzimy chłopaka trzymającego w ręce pierwszy tom manhwy! Jeżeli będziecie uważnie czytać w Łamaczu znajdziecie jeszcze kilka dowodów popierających tę tezę. 

W drugim tomie The Breaker zaczęto również na poważnie rozwijać wątek Murim, czyli koreańskiego półświatka przestępczego opartego na szkołach sztuk walki. Mniej więcej wiemy już jaka jest w nim hierarchia i jak ważne są relacje uczeń-mistrz. W komiksie nawiązano również do medycyny niekonwencjonalnej, na szczęście bardzo zgrabnie wplatając ją w fabułę. Jedyny zgrzytem do którego mógłbym się przyczepić to fakt, że Shi-woon nadal jest taką ofermą, a jego szkolenie jest tak naprawdę żadne. Trochę obawiam się o ten wątek, bo seria ma tylko dziesięć tomów i boję się, że nasz młody bohater może osiągnąć zaskakujące wyniki w bardzo krótkim czasie, co może tylko negatywnie wpłynąć na serię.

Czas na kilka słów na temat technicznej strony polskiego wydania komiksu. Odpowiada za nie oczywiście poznańskie Yumegari i odnośnie pierwszego tomu praktycznie nic się nie zmieniło. Nadal trzyma ono wysoki poziom. Nadal również niestety, zdarzają się nieliczne błędy językowe (ja znalazłem jeden). Na otarcie łez mam jednak dobrą wiadomość. W stosunku do pierwszego tomu ilość stron wzrosła, aż o 20, mimo to wydawca zdecydował, że cena komiksu nie wzrośnie nawet o grosz. Mnie to osobiście cieszy, bo widać, że wydawca liczy się z czytelnikiem i z jego portfelem. To tyle ode mnie na dziś, jeżeli choć trochę was zaciekawiłem Drodzy Czytelnicy to zapraszam do przeczytania mojej recenzji pierwszego tomu Łamacza i oczywiście zakupienia w najbliższym czasie kolejnego tomu tej manhwy.

Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa Yumegari za udostępnienie tomiku do recenzji!


{ 2 komentarze Dołącz do dyskusji i podziel się swoją opinią }

  1. Cena nie wzrosła ani o grosz, bo w tym tomie nie ma kolorowych stron, a w poprzednim były (aż 4!). Poza tym to 20 stron, nie 50, by w ogóle rozważać podwyższenie ceny. Tak mi się zdaje.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nie w szkole zawsze mówiliśmy "higienistka", pielęgniarki to były w szpitalu lub ośrodku zdrowia, więc wybór jednego z tych słów pewno związany jest właśnie z takimi lokalnymi przyzwyczajeniami.

    OdpowiedzUsuń

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -