Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 3 paź 2012

(Recenzja obejmuje pierwszy tom komiksu)

Witajcie w świecie wszelkiej maści maniaków i zboczeńców. W świecie ludzi, którzy świadomie i dobrowolnie porzucili swoje dotychczasowe życie w społeczeństwie. W świecie ludzi, którzy zamknęli się w ciasnych czterech ścianach własnych pokojów, sam na sam ze swoimi grzesznymi myślami. W świecie ludzi, którzy zagubili się we współczesnym świecie. W świecie współczesnych pustelników. Witajcie w świecie hikikomori!



Japonia to kraj wielu sprzeczności. Z jednej strony znajduje się ona w czołówce najbardziej rozwiniętych państw świata. Z drugiej, zaś jej mieszkańcy, są bardzo mocno związani z tradycją swoich przodków. Niektórzy mieszkańcy tego kraju spędzają w pracy po 12 godzin dziennie, inni postanowili resztę swojego życia spędzić w pokoju, żerując na zdrowej tkance społeczeństwa. Zjawisko to, zwane hikikomori (jap. społeczne wycofanie), jest sporym problemem japońskiego społeczeństwa (występuje jednak również w innych krajach Azji). Zapadają na nie głównie osoby dopiero wchodzące w dorosłe życie, głównie mężczyźni, bojący się sprostać wyzwaniom jakie stawia przed nimi współczesne społeczeństwo. Zamykają się oni na kilka miesięcy lub nawet kilka lat we własnych pokojach, opuszczając je tylko wtedy gdy na 100% są pewni, że nikogo po drodze nie spotkają. Komunikują się oni ze światem wyłącznie za pomocą internetu, który jest ich jedynym źródłem informacji i rozrywki. Właśnie takim człowiekiem jest Tatsuhiro Satō, 22 letni chłopak, który 4 lata temu postanowił zerwać swoje kontakty ze światem zewnętrznym, główny bohater nowej propozycji od wydawnictwa Waneko, mangi Welcome to the NHK.

Momentami komiks to
ostra jazda bez trzymanki
Na samym początku nasuwa się pytanie, czy zamknięty w swoim pokoju hikikomori jest dobrym materiałem na bohatera dłuższej opowieści dla młodych dorosłych? Cóż..., nie jest. W życiu głównego bohatera muszą zajść jakieś zmiany, mające na celu wyprowadzenie go z miejsca odosobnienia i pchnięcie całej akcji do przodu. Może to być próba odkrycia spisku zorganizowanego przez potężną sieć telewizyjną, która, za pomocą emitowanych animacji, stara się zmienić młodych ludzi w kupujących tony gadżetów zombie? Może, plan stworzenia rewolucyjnej gry komputerowej, a może tajemnicza sekta z niezwykle uroczym dziewczęciem w składzie, która stara się przekabacić głównego bohatera na swoją stronę. Panowie Tatsuhiko Takimoto (scenariusz) i Kendi Oiwa (rysunki) uznali, że najlepszym pomysłem byłoby wykorzystanie wszystkich tych pomysłów na raz, jednak, aby się to sprzedało potrzebne jest jeszcze jakieś głębsze przesłanie. Manga Welcome to the NHK jest więc, przede wszystkim, spojrzeniem na współczesne japońskie społeczeństwo, poprzez pryzmat zniewolenia nastolatków przez dobra stworzone na użytek popkultury. W pierwszej części opowieści Tatsuhiro i jego kolega Yamazaki pochłonięci, są stworzeniem ero gry, której stylistyka ma nawiązywać do popularnego w Japonii nurtu moe. Sam Yamazaki jest wręcz pochłonięty tematem lolitek. W swoim pokoju ma pokaźną kolekcję figurek, komiksów i filmów nawiązujących do tego gatunku. Co więcej, na większości z nich znajduje się naklejka  18+.

Kelnerka, jedna z najczęstszych
 fantazji Japończyków
W tym miejscu można zadać pytanie, czy wydawanie komiksu, którego tematyka wydaje się tak odległa polskiemu czytelnikowi, ma sens? Wbrew pozorom, tak. Przechadzając się po konwentach i przyglądając się niektórym ich uczestnikom, można odnieść wrażenie, że ich pasja powoli wymyka się spod kontroli. Czy jednak, grono odbiorców nie będzie zbyt wąskie? Nie, bo problem "otakizmu" nie jest jedynym pojawiającym się w komiksie. W pierwszym tomie opowieści, autorzy poruszyli również problem ucieczki we wszelkiego rodzaju używki np.: leki. Co ciekawe, nie jest to sposób na "pogodzenie się z rzeczywistością" używany przez Tatsuhiro, czy Yamazaki'ego, których możemy śmiało nazwać wykolejeńcami. W opowieści pojawia się postać Hitomi, szkolnej koleżanki głównego bohatera, która spokojnie może powiedzieć, że ułożyło jej się w życiu, jednak nie daje jej to szczęścia. Ciągła pogoń za wyimaginowanym ideałem, ściągnęła ją w końcu na drogę lekomani z której nie potrafi już sama zejść. Widać więc, że w komiksie opisano również problemy znane przeciętnemu Polakowi. Można jednak próbować doszukiwać się też innego powodu wydania tego komiksu nad Wisłą. Polski czytelnik przez 15 lat obecności komiksu japońskiego na naszym rynku dorósł i powoli zaczyna poszukiwać czegoś poważniejszego niż mordobicie, czy rozmemłane romansidła. Ciężko jednak oczekiwać, że przyzwyczajony do prostoty wcześniejszych opowieści czytelnik od razu przerzucił się na klasykę. Tu dochodzimy do sedna, mimo, że Welcome to the NHK porusza naprawdę trudne tematy, robi to w sposób przerysowany, wręcz karykaturalny, co ułatwia jego odbiór. Weźmy na przykład scenę w której główny bohater postanawia wyleczyć się z lolitek robiąc z ukrycia zdjęcia dziewczynkom z podstawówki. Sami przyznacie, że jest to zachowanie co najmniej niesmaczne, jeśli nie chore. Jednak finał tej sceny, gdy Tatsuhiro cyka ostatnią fotkę sprawił, że się uśmiechnąłem, gdyż był naprawdę zabawny. Nienawidzę się za to.

Czarne ubrania, parasolka, czy to Gaimanowska Śmierć?
Od strony technicznej komiks prezentuje się naprawdę dobrze. Podobnie jak w przypadku Battle RoyaleWaneko zdecydowało się na nieco większy format, niż w przypadku innych japońskich komiksów wydawanych w naszym kraju. Styl pana Oiwy wydaje się być kompromisem między tym co znamy z mang dla nastolatków, a tym znanym z mang dla dorosłych. Twarze bohaterów wyposażone są w wielkie oczy i zadarte nosy, jednak pozostałe proporcje wydają się być w normie. Osobiście uważam, że jest to stylistyka, która Japończykom wychodzi najlepiej. Wyjątkami są wszelkiego rodzaju lolitki z kolekcji Yamazaki'ego, ale ich nie dało się narysować inaczej. Po raz pierwszy nie razi mnie brak teł w kadrach, które, jeżeli już się pojawią, to są niezwykle oszczędne (z małymi wyjątkami). Uwypukla to przesadzone reakcje bohaterów. Pierwsze strony komiksu są kolorowe (jeee!), co, ku mojej radości, zaczyna być normą w polskich wydaniach mang (nawet w 19 tomie tasiemca, jakim bez wątpienia jest Bleach, dostaliśmy kolorowe strony). Każdy rozdział poprzedzony jest cztero-kadrowym stripem, i tu brawa dla wydawcy, gdyż w jednym z nich Waneko zażartowało samo z siebie. Na ostatniej stronie znajdziemy słowniczek japońskich terminów na które natkniemy się czytając tę historię oraz wskazówki dotyczące niektórych nawiązań do znanych mang i anime. Całość zawinięta jest w obwolutę z dużym napisem od 18 lat na jej tylnej stronie. Podyktowane jest to nie tylko poważną tematyką, ale też dużą ilością miękkiej erotyki.

Jeżeli miałbym do czegoś porównywać Welcome to the NHK to byłby to Solanin. Obie te pozycje traktują o trudach wejścia w dorosłe życie i próbie odnalezienia się we współczesnym społeczeństwie. Najnowsza propozycja od Waneko wydaje się jednak nieco lżejsza, poprzez dużą ilość humoru i licznych wyolbrzymień. Wydaje się jednak być bardziej dosłowna. Nie koncentruje się ona na przemyśleniach bohaterów, ale na działaniach przez nich podejmowanych. Powoduje to, że akcja jest tu bardziej wartka. Osobiście czuję się usatysfakcjonowany i szczerze polecam czytelnikom o sporej tolerancji dla wszelkiego rodzaju dewiacji.

{ 1 komentarze Dołącz do dyskusji i podziel się swoją opinią }

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -