Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 31 maj 2013

Niemcy, naród który skazał Europę na najbardziej krwawą z wojen. Naród, który oddał władzę w ręce potwora. Wreszcie, naród, który doprowadził lud mojżeszowy do granicy zagłady. Jednak, czy wszyscy Niemcy popierali politykę swojego wodza? Oczywiście, nie. Jednak walka z nim była z góry skazana na porażkę, zwłaszcza jeśli równocześnie było się Żydem. Dlatego też wielu  z nich zdecydowało się na wieloletnią tułaczkę po świecie i opuszczenie kraju swoich ojców. Jedną z takich osób był, mało dziś znany w Polsce, austriacki pisarz i dramaturg, Stefan Zweig, którego historia w 2012 roku została przypomniana francuzom. Dziś, dzięki Wydawnictwu Komiksowemu, również i my możemy poznać historię tego wybitnego, żydowskiego humanisty.  

Stefan Zweig urodził się 28 listopada 1881 roku w Wiedniu w domu Moritz Zweig, włoszki, której rodzina zarządzała żydowskimi bankami nad Tybrem. Głównym zainteresowaniem młodego Austriaka, były nauki humanistyczne, dlatego podjął on naukę na Uniwersytecie Wiedeńskim, na którym w 1904 roku obronił doktorat z filozofii. Dwadzieścia lat później był już jednym z najbardziej rozpoznawalnych austriackich pisarzy, który zasłynął miedzy innymi pacyfistyczną sztuką Jeremiasz, która powstała jako sprzeciw przeciwko I Wojnie Światowej. Zweig wyemigrował do Anglii w 1934 roku, gdy spostrzegł, że objęcie władzy przez Hitlera jest już jedynie kwestią czasu. Sześć lat później napięta sytuacja w Europie zmusiła go najpierw do ucieczki do Stanów Zjednoczonych, skąd kilka miesięcy później udał się do Brazylii, gdzie osiedlił się wraz ze swoją wieloletnią asystentką, a teraz również żoną, Lotte. Właśnie w tym momencie rozpoczyna się akcja komiksu stworzonego przez duet: Guillame Sorel (rysunki), Laurente Seksik (scenariusz).

Zmęczony częstymi przeprowadzkami niemal sześćdziesięcioletni Zweig po raz ostatni spogląda na znikający za horyzontem Nowy York. Największe miasto, największego mocarstwa w którym także i on upatrywał nadzieję na wygranie wojny z Hitlerem. Niestety, Roosevelt nie śpieszy się z pomocą umierającej Europie, dlatego Stefan musi dalej uciekać przed prześladującymi go nazistami. Na pokładzie liniowca pisarz spotyka kilku braci w wierze. Niektórzy z nich nadal wierzą i ślą modły do Boga. Inni, ci którzy przeżyli piekło obozów, w nic już nie wierzą. Teraz tylko ciągle uciekają, przed Niemcami i przed własnymi wspomnieniami. Wydarzenia te dobrze oddają panujące w ówczesnym świecie nastroje. Ludzie w tych czasach dzieli się na dwie grupy. Pierwszą z nich stanowili ci którzy ciągle ustawali przy tym, że wojna, niedługo się skończy, a Hitler i jego sojusznicy dostaną wreszcie to na co zasłużyli. Inni zaś, widząc już tylko upadek cywilizacji, która nigdy nie powróci do dawnej kondycji, trwają w marazmie nie widząc żadnej nadziei dla świata. Świadectwo takiego postrzegania pozostawił po sobie również sam Zweig, który zawarł te przemyślenia w swojej autobiografii pod wiele mówiącym tytułem Świat Wczorajszy.

Mimo tych mocno pesymistycznych rozważań, komiks nie jest utrzymany w tak mrocznym klimacie jak mogłoby się początkowo wydawać. Państwo Zweig osiedlają się w Petrópolis, małej miejscowości nieopodal Rio de Janeiro, które swoją nazwę zawdzięcza, nie jak mogłoby się wydawać, przemysłowi petrochemicznemu, ale cesarzowi Piotrowi II, drugiemu władcy Brazylii. Miasteczko to jest niezwykle nostalgiczne. Jego klimat powoli pomaga wyrwać się pisarzowi z marazmu, a jego żonie z oków astmy. Kolejne dni mijają im w niemal sielankowym klimacie, tym bardziej, że Zweig jest znany tu jako autor książki  Brazylia, ziemia przyszłości i większość sąsiadów postrzega go jako wizjonera, który przepowiada wielkość ich krajowi. Tak naprawdę komiks jest zapisem ostatnich miesięcy życia, może nieco mniej od nas, zwykłego człowieka, który stara się wieść w miarę normalne życie w obcym kraju. Niestety widmo wojny dociera nawet do tak odległego miejsca i wkrótce państwo Zweig znów będą musieli się z nim zmierzyć.

To co zachwyciło mnie w Ostatnich dniach... to jego strona graficzna. Ostatnimi czasy czytam głównie japońszczyznę, która jest czarno-biała i superhero, które jest kolorowane pospiesznie, bo terminy gonią. Tutaj kreska jest niezwykle delikatna, dobrze pasująca do powolnego rozwoju akcji. Guillame Sorel dobrze oddał klimat tamtych czasów i piękno Brazylii. Każdy kadr jest wypełniony w stu procentach. Tła są często rozmazanymi plamami, jednak bez trudu można odgadnąć co się na nich znajduje. Bardzo dokładnie została za to oddana architektura Rio, a w szczególności, chyba jej najbardziej charakterystyczny obiekt, czyli hotel Copacabana Palace. Największe wrażenie zrobiły na mnie jednak projekty postaci, które zostały oddane niezwykle realistycznie. Gdy zestawimy ze sobą dawne fotografie bohaterów i ich projekty z tego komiksu nie znajdziemy żadnych różnic. Co więcej za sprawą użycia akwareli do nałożenia kolorów projekty postaci wyglądają bardzo naturalnie. 

Ostatnie dni Stefana Zweiga są debiutem najmłodszego polskiego wydawnictwa komiksowego o genialnej w swej prostocie nazwie: Wydawnictwo Komiksowe. Rozpoczęło ono swoją działalność dopiero na początku tego roku, a już znakomicie wywiązuje się ze swojego zadania. Twarda okładka i lakierowane strony to już w Polsce standard, jednak format albumu (zbliżony do B4), który ułatwia szczegółowe przyglądanie się poszczególnym kadrom, to już rzecz rzadko dziś spotykana. Jedyne do czego mam zastrzeżenia to brak jakichkolwiek dodatków, choćby krótkiej biografii samego Stefana Zweiga. Mimo to jest to komiks, który wywarł na mnie spore wrażenie. Tak więc, z czystym sumieniem, go polecam.  


Serdeczne podziękowania dla Wydawnictwa Komiksowego za udostępnienie tomu do recenzji oraz dla Krystiana Kruka, redaktora naczelnego portalu a-g-w.info, za załatwienie z wydawnictwem wszystkich formalności!



Dodaj komentarz:

Subskrybuj post | Subskrybuj komentarz

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -