Napisane przez: Jarosław Przewoźniak 3 lip 2013

Pałacowe korytarze niezależnie od miejsca i czasu zawsze skrywały niezliczone ilości tajemnic. Czasem były to rzeczy błahe jak na przykład przepis na popisową jajecznicę jednej z kucharek trzeciej córki króla, czy też spór pomiędzy dwoma mniej ważnymi szlachcicami, o którym i tak wszyscy wiedzieli. Zdarzały się jednak sprawy o których wiedzieli jedynie nieliczni, sprawy o których bezpieczniej było nie wiedzieć.

Aira Welban różni się od większości swoich rówieśniczek. Jej nie kręcą piękne stroje i wielkie bale, ona woli walczyć mieczem. Opowieści o jej niezwykłych umiejętnościach i czystym sercu dotarły, aż do pałacu królewskiego. Nic więc dziwnego, że pewnego dnia do jej rodzinnej posiadłości przybył posłaniec z wiadomością od samego księcia Rudilisa, który zaproponował naszej wojowniczce stanowisko jego osobistego ochroniarza. Aria nie wiele się zastanawiając przyjęła propozycję, bo jakby nie patrzeć jest to stanowisko niezwykle prestiżowe, nawet jeżeli książę ma przypiętą łatkę kobieciarza. Niestety, wszystkie nieprzychylne plotki o następcy tronu znalazły swoje potwierdzenie już na kilka chwil po oficjalnym objęciu przez Arię stanowiska, kiedy to młody następca tronu obdarzył dziewczynę gorącym pocałunkiem. 

Manga Strażniczka Orelianu jest pierwszym komiksem gdańskiego wydawnictwa Taiga, jest to również tomikowy debiut Rin Kouduki. Co jest najbardziej widoczne w wizualnej warstwie komiksu. Zwłaszcza jeżeli spojrzy się na tła. Zdaję sobie sprawę, że w komiksach dla młodych dziewcząt nie jest to, aż tak istotny element, jednak podczas czytania komiksu natknąłem się na jedną rzecz, która szczególnie mi się nie spodobała. Mam tu na myśli brak jakichkolwiek przechodniów na ulicach, no chyba, że są to osoby w jakikolwiek sposób istotne dla fabuły. Poza tym nikogo, istne miasto-widmo. Jest to o tyle dziwne, że aglomeracja w której dzieje się akcja jest dość spora, do tego w jej centrum znajduje się pałac książęcy. Wszystko to powinno przyciągać obywateli, a nie ich odstraszać. No, chyba, że opinia księcia-kobieciarza jest na tyle silna, że ojcowie i mężowie boją się tam zabierać swoich skarbeńków. Kolejnym problemem jest anatomia  postaci męskich, miejscami miałem wrażenie, że w mieście panuje epidemia świnki, bo wszyscy oni mają strasznie obrzmiałe garda. Na całe szczęście projekty postaci kobiecych wychodzą pani Kouduki naprawdę nieźle, czym zresztą chwali się w krótkim wpisie skierowanym do czytelników znajdującym się na końcu tomu, twierdząc, że lubi rysować postaci dziewczęce.

Szkoda tylko, że kłóci się to nieco z tym o czym jesteśmy przekonywani niemal przez całą akcję komiksu: "Aria dziewczęca nie jest". Niestety fakt ten kłóci się nie tylko z wyglądem bohaterki, chłopczyca ścięłaby włosy, albo chociaż uczesałby się jak dajmy na to Lady Oscar, ale również z jej ubiorem. Strój strażniczki składa się między innymi ze spódniczki, którą tak wyzwolona kobieta na pewno by pogardziła, a przynajmniej takie sprawiałaby wrażenie. Oczywiście w skład współczesnych kobiecych mundurów również wchodzi spódnica, ale żaden żołnierz nie ubrałby jej na misję bojową, jaką bez wątpienia jest ochrona koronowanej głowy zwłaszcza, gdy istnieją realne podstawy ku temu, że książę może w każdej chwili stać się ofiarą zamachu.

Główną osią fabuły są bez wątpienia zakulisowe gry prowadzone przez szlachtę. Część spośród szlachetnie urodzonych chce pozbyć się księcia i na jego miejscu obsadzić kogoś od siebie. Inni zaś dążą do nobilitacji  swojego rodu poprzez wydanie swoich córek, czy też sióstr za księcia Orelianu. Wszystko to jednak spada na dalszy plan i tak naprawdę mogłoby być czymkolwiek innym, bo najważniejszym wątkiem jest jednak rodzące się uczucie pomiędzy księciem i jego ochroniarzem. Czy to źle? Bynajmniej, bo komiks ten, nie jest kierowany do fanów opowieści detektywistycznych, czy dark fantasy, ale do młodych dziewcząt (i tych starszych oczywiście również), które ciągle wierzą, że pewnego dnia los skrzyżuje ich ścieżki z drogą jakiegoś księcia. One na pewno nie będą zawiedzione, bo wątek miłosny jest tu poprowadzony naprawdę nieźle. Choć muszę przyznać, że Rudilis musiał sporo się namęczyć, żeby przekonać Arię do swojej osoby. Czy mu się to udało? O tym musicie przekonać się same. Na całe szczęście seria ta zamyka się w jednym tomie, więc wątek miłosny nie jest zbyt przesadzony, czy też odrealniony.

Osobiście nie przepadam za romansami, ale pomimo wszystkich jej wad, Strażniczkę Orelianu czytało mi się całkiem nieźle. Projekty postaci kobiecych są miłe dla oka (zwłaszcza mojego) dziewczętom zaś, na pewno spodobają się projekty chłopców, zwłaszcza przyjaciela księcia. Jeżeli lubujesz się w tego typu historiach, Droga Czytelniczko to spokojnie możesz dodać do oceny końcowej jeden punkt, bo to dobra, lekka opowieść na  któryś z pochmurnych wieczorów.


Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa Taiga za udostępnienie komiksu do recenzji!


(Grafiki wykorzystane w artykule pochodzą ze strony wydawcy)

Dodaj komentarz:

Subskrybuj post | Subskrybuj komentarz

- Copyright © 2010-2014 Półka pełna komiksów - Ore no Imouto - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -